niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 5

~ * ~

Wstałam w środku nocy, Mery spała więc po cichu wymknęłam się z pokoju  do nocnej stołówki przyglądałam się opakowaniem z krwią bałam się tego zażyć jeszcze w życiu nie musiałam tego pić, wzięłam niepewnie torebeczkę i wlałam zawartość do kubka i patrzyłam się na niego przez dłuższy czas.
- Straszne co ? - podszedł do mnie nieznajomy chłopak
- Trochę... jeszcze nigdy nie musiałam pić niczyjej krwi
- Aaa to ty nowa jesteś... masz czerwony księżyc to...
- Tak jestem nowa a ten księżyc....sama nie wiem czy powinnam go nosić, prof. Zayn postawił mnie od razu na takim poziomie a nawet nie znam podstaw
- No proszę nasz urokliwy nauczyciel kogoś wysoko mierzy... to do niego nie podobne musiałaś mu czymś zaimponować lub coś w tę deseń
- Ale czym że weszłam do sali - wzięłam łyka potem większe chciałam więcej nie wiem dlaczego ale nie mogłam tego opanować
- Koleżanko spokojnie...
- Nie mogę... -poszłam po następną torebkę
- Cholera... kto jest twoim...kurwa no nie słucha mnie teraz !

Czułam cholerny głód gdy wypiłam już czwartą torebkę poczułam czyjeś dłonie odpychające mnie od pożywienia, czułam niepohamowaną wściekłość.
- Alex...Alex... to jest to o czym mówiłem - powiedział lekko się uśmiechając Harry
- Co tu się do diabła dzieje ? - weszła zdenerwowana Nancy - Alex... coś ty zrobiła
- Poczuła straszny głód co wy głodzicie tych uczniów czy co ?!
-  Prof. Harry to nie jest śmieszne, musisz nauczyć jej samokontroli wiedziałam że to nie jest dobry pomysł ona ma iść do początkujących
- Dajce mi jeszcze jedną torebkę
- Nie panienko tobie dziękujemy ale idziesz teraz do pokoju - podał mi rękę nauczyciel
- Ja ją zaprowadzę
- Damy sobie radę Nancy to że to twoja podopieczna to nie znaczy że nikt nie może się do niej zbliżać
- Tak ale...
- Idziemy Alex

Poszłam z Harrym do pokoju, oparłam się o ścianę a on tylko mi się bacznie przyglądał
- Przepraszam - powiedziałam łamiącym się głosem
- Za co przepraszasz ?
- Ze mną są same kłopoty, nie umiem zapanować nad głodem
- Ej... jesteś tu od dwóch dni a ty już mówisz że są problemy, pomogę ci to zwalczyć w końcu od tego tutaj jestem.... nie poddawaj się tak szybko bo zginiesz na pierwszym polu walki, naucz się wytrwałości.
-  Nie umiem - zamknęłam oczy
- Umiesz tylko o tym jeszcze nie wiesz a teraz wybacz muszę iść, do zobaczenia na zajęciach
- Do widzenia - weszłam do pokoju

 ~ Harry ~

Ta dziewczyna...jestem pewien że to ta dziewczyna którą napadłem... Alex... moja uczennica.
Poszedłem do Zayna i reszty chłopaków, przewróciłem krzesło i stanąłem opierając się o stół.
- Wow, Pan Styles w nerwach - zaśmiał się Zayn
- Nie wróży nic dobrego - powiedział przeglądając jakąś mapę Louis
- Owszem bo to jest straszne to co się teraz dzieje
- Czyli ? - wszedł Liam
- Zayn pamiętasz tą dziewczynę Alex
- No miałem z nią zajęcia
- A wiesz kto to jest ?!
-  Yyy nie... nie wiem
- W co żeście się wpakowali - usiadł na kanapie Niall
- Pamiętasz tą dziewczynę w Caistor ?
- Tą co żeś...no nie gadaj że to ona
- Taa... ale nie będziemy o tym tutaj gadać bo jak ktoś usłyszy to ja i Zayn... chodźmy do krypty
tam nikt nas nie usłyszy

Poszliśmy do krypty, usiedliśmy na ziemi chłopaki patrzyli się na mnie do czasu aż coś powiem
- No to jak to się stało ? -zapytał Liam
- Ja i Zayn byliśmy w Caistor
- Na polowaniu - dodał Zayn
- I spotkaliśmy tam Alex było ciemno, błąkała się po lesie sama więc wykorzystaliśmy moment i się pożywiliśmy
- Wymazaliście jej pamięć mam nadzieję ! - powiedział Louis
- Oczywiście - odpowiedział Zayn
- Lepsze to niż nic...wiecie co pamięta ? - zapytał Niall
- Nie najlepsze to że nic nie pamięta kompletna pustka
- Dziwne...
- Ale mówiłem wam żebyście nie polowali na ludzi tylko na zwierzynę, my umiemy to wy też umiecie !
- Jesteśmy wampirami a wampiry...
- Nie kurwa nie ma że wampiry żywią się ludźmi nie.... ty jest do cholery nauczycielem łowiectwa opamiętaj się chłopie - warknął Liam
- Wiem ! ale nie mogliśmy się powstrzymać... jej zapach krwi był jak...nie wiem jak to opisać
- Silniejsze od narkotyku nie możesz się otrząsnąć wszystkie twoje zmysły wariują - dopowiedział Zayn
- Też to czułem ale jej jakoś pacz nie ugryzłem - warknął Liam
- Jak to ty też ? przecież ty karmisz się zwierzyną nie zwracasz już uwagi na tych... ludzi
- Wiem ale...
- Musimy ją uczyć wyjścia nie mamy ale... musimy się trzymać od niej z daleka
 - Wracajmy już - powiedział Lou który był już zmęczony tą rozmową

Wróciliśmy do biblioteki gdzie siedziała Nancy
- Zayn ! - zawołała Nan
- Słucham - powiedział poirytowany
- Przenoś Alex to niebieskich księżyców
- Nie zrobię tego
- Musisz...ona nie da sobie rady
- Da, uwierz mi ona ma w sobie...
- Nie obchodzi mnie to wiesz co będzie jak Rada się dowie ?!
- Nie dowie
- A skąd ta pewność ?!
- Jak nie powiesz to się nie wyda
- Są uczniowie którzy wiedzą
- Ale się boją więc nie zrobią tego
- Nie bądź taki pewny siebie bo to cię zgubi a teraz pozwólcie że odejdę
- Czekaj - chwyciłem ją za rękę
- Śpieszę się Harry
- Powiedz coś o jej znaku ona nie chcę nam go pokazać ale za to ty go widziałaś
- Zwykły nietoperz w blasku księżyca całkiem ładny - powiedziała niepewnym głosem
Puściłem ją, wiedziałem że kłamie słychać było to w jej głosie, wszyscy staliśmy myśląc co jest z nią nie tak. Dowiem się tego... wcześniej czy później dowiem kim jest  Alex.

~ Alex ~

Mery podała herbatę, postanowiłam nic nie mówić jej o tym małym incydencie
- Jak tam twoje dziąsła
- Nadal bolą ból się z lekka nasilił
- Może idź z tym do Nancy
- Jeszcze nie czuję takiej potrzeby
- Gdzie byłaś w nocy ?
- Jak to gdzie... tutaj
- Przebudziłam się w nocy i cię nie było
- Yhm, byłam się rozejrzeć po okolicy był jakiś hałas i wiesz... poszłam zobaczyć co się stało
- Rozumiem

Przez jakiś czas panowała cisza, musiałam iść na zajęcia biologii oto był ten Liam... moment to był ten chłopak co pytałam go jak trafić do pokoju jeszcze mówiłam do niego bezpośrednio na "TY"  no to pięknie. Usiadłam na krzesełku i wyjęłam książki nagle poczułam na sobie spojrzenie nauczyciela bałam się zareagować ale spojrzałam mu się w oczy i posłałam mu lekki uśmiech przy czym on odpowiedział tym samym.

- Kochani... wiem jak uwielbiacie moje lekcje więc dzisiaj omówimy budowę tkanki
"Tylko nie to" pomyślałam, zamknęłam oczy i spróbowałam się odprężyć ale moje starania szły na nic. Lekcja strasznie mi się dłużyła, modliłam się żeby jak najszybciej zadzwonił dzwonek na przerwę jakoś dzisiaj nie miałam dnia na żadną naukę i na wytężenie umysłu.
- Alex czy ty mnie słuchasz ?
- Oczywiście że tak tylko trochę się zamyśliłam
- Odnośnie czego - oparł się o biurko
- Jak to może wyglądać i takie tam
- Załóżmy że ci wierzę, skup się kochanieńka
- Dobrze, przepraszam

I te wszystkie irytujące spojrzenia na moją osobę, najlepiej bym wyszła i poszła do swojego pokoju nagle znowu poczułam to okropne mrowienie, próbowałam się opanować co szło mi z trudem . Nareszcie zadzwonił dzwonek na przerwę, wybiegłam z sali jak poparzona i potrąciłam chyba z pięciu uczniów. Zamknęłam się w pokoju i poszłam do łazienki to co zobaczyłam było straszne, usta miałam całe spuchnięta o reszcie nie wspominając, wzięłam szklankę lodowatej wody i wypiłam, lecz ból się znacznie pogorszył, postanowiłam że położę się do łóżka i odpocznę.
Po godzinie do pokoju weszła Mery
- Matko święta kto ci wpieprzył ?
- Nikt... to się stało od tego bólu, mam gorączkę czuję jak mnie wszystko pali żyły, dziąsła i całe usta
- Iść po Nancy
- Nie proszę samo przejdzie
- Nie widać by to przeszło, idę po nią
- Dobra  - powiedziałam już zrezygnowana

Mój umysł nie był w stanie funkcjonować nie wiedziałam co robić zachowywałam się jak w jakimś amoku. Wyszłam z budynku i poszłam w stronę miasta, nic nie czułam jedynie o czym myślałam to "jedzenie".

~ Mery ~

- Gdzie ona jest ?! - zapytała prof. Nancy
- Nie wiem no była tutaj
- A co jej się tak właściwie działo
- Miała całe usta spuchnięte i narzeka na ból dziąseł, miała straszną gorączkę mówiła że ją wszystko pali od środka
- To niemożliwe - powiedziała bardziej do siebie niż do mnie - Mery biegnij po profesora Harrego
- Ale...
- Natychmiast !



piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 4

~*~

Poszłam na zajęcia z teatru wszyscy uczniowie skierowali swoje spojrzenia na mnie, stanęłam w drzwiach upewniając się że nie pomyliłam sali lecz mój rozkład pokazywał że dobrze trafiłam.
Weszłam powoli do środka i usiadłam w pierwszej ławce, profesora jeszcze nie było więc wykorzystała, ten czas by rozejrzeć się po sali i zobaczyć uczniów mojej nowej klasy.
- Nowa ? - usłyszałam niski męski głos, spojrzałam na wprost, na podeście stał wysoki brunet.
- T...tak - wyjąkałam po chwili
- Dobrze - odwrócił się na pięcie i z szafki wyjął naszyjnik i mi go zapiął na szyi
- Co to jest ?
- Naszyjnik
- Ale po co mi ?
- On oznacza twoją grupę jesteś w czerwonych księżycach, czemu nosisz jakąś chustę na szyi ?
- Jest mi zimno
- Moment ! dlaczego ona ma od razu czerwony księżyc jak my musimy nadal mieć niebieskie
- Widać po niej potencjał widać w niej siłę Mio
- Ale to nie uczciwe
- Owszem uczciwe i bez dyskusji

Już czułam się niezręcznie jak to możliwe że ledwie weszłam do sali i od razu takie wyróżnienie co on może o mnie wiedzieć ?! Dostałam zestaw książek które miały po czterysta parę stron no cóż podobno od przybytku głowa nie boli, poszłam do pokoju i je odstawiłam za godzinę mam lekcję łowiectwa trochę się boję.
Poszłam z Mery na stołówkę która była wielka i ciemna chyba jak całe to miejsce.
Usiadłyśmy do stołu z czego dołączyły do nas dwie dziewczyny i jeden chłopak.
Jedna z nich to Jay-Jay mulatka o kręconych czarnych włosach, Leila ma jasną karnację i długie rude włosy i Jeremy blondyn o szarych oczach nie był wcale taki zły.

- Hej, możemy się dołączyć ? - zapytała Jay- Jay
- Jasne siadajcie - odpowiedziała Mery - to jest Alex nasza nowa koleżanka
- Słyszałem o tobie - uśmiechnął się Jeremy
- Miałaś już zajęcia ? - zapytała rudowłosa
- Tak moja pierwsza lekcja minęła...teatr... a teraz będę mieć łowiectwo
- Ouu z którym nauczycielem bo jest dwóch
- Nigdy nie zgadniesz - zaśmiała się Mery
- Kogo ma ?
- Stylesa będzie ze mną w grupie
- Ale... to nie zależy od medalionu no nie ?
- Oczywiście bo ty masz niebieski jak ja no nie ?
- Nie mam czerwony księżyc
- COO ??! - krzyknęli hurem
- To samo powiedziała jakaś Mia
- To jest najwyższa grupa wiesz ile trzeba charuwy by na to zapracować ??? - powiedziała Mery
- Yyy... nie do końca...
- Wow dziewczyno przebiłaś tutaj chyba wszystkich - odezwała się Jay
- Nie lubię być jakoś dziwnie wyróżniana
- Ok ale przyznaj jesteś dumna - zaśmiał się blondyn
- Nie wiem co mam o tym myśleć, nie lubię też być jakoś szlachetnie wyróżniana
- Nie wiesz co mówisz ale wiesz nie afiszuj się tym tak
- Nie mam zamiaru

Zadzwonił dzwonek na lekcje, odstawiłam tackę i poszłam na zajęcia, prof. Harry Styles siedział na fotelu jego zielone oczy skierowały się na mnie, poczułam się dziwnie spojrzałam na niego i się lekko uśmiechnęłam, usiadłam na pierwszym lepszym fotelu i starałam się tak na niego nie gapić.
- Widzę że przyszła nowa koleżanka - podszedł do mnie a ja nic się nie odezwałam
- Jak masz na imię ?
- Alex
- Alex... dobrze... mam nadzieję że dowiedziałaś się czegoś o naszych zajęciach
- Mało ale zawsze coś
- Alex... tutaj to jest szkoła przetrwania czasami... tu bywa dla niektórych męczarnia
- Opanowanie głodu chyba nie jest takie ciężkie jak się wydaje
- Alex... powiedz mi czy zdążyłaś poczuć kiedykolwiek rządzę krwi, chęci rozszarpania czyjegoś gardła byle by zaspokoić swoje potrzeby ?
- Jestem tu od wczoraj więc jakoś nie nie miałam okazji - zaśmiałam się
- To jest ból fizyczny jak i psychiczny to będziesz musiała w sobie zwalczyć ale to trudne i najpierw mała teoria na ten temat

Wzięłam głęboki oddech i ciężko odetchnęłam, jego zielone oczy onieśmielały mnie gdy chciałam coś powiedzieć to nie mogłam bo jego spojrzenie było bez żadnego wyrazu, nie wiedziałam czego mam się spodziewać.
On miał coś w sobie dzikiego a zarazem tajemniczego.

Po godzinie wróciłam do pokoju, Mery czekała już z kolacją i zasypała mnie milionami pytań po czym nie wiedziałam na które mam najpierw odpowiedzieć. Wszystko jej opowiedziałam ze szczegółami jak odbywały się lekcje itd.
Nagle zaczęły drętwieć mi dziąsła nie wiedziałam co się dzieje czułam niesamowite mrowienie a zarazem ból, złapałam się za usta i odstawiłam jedzenie

- Co się dzieje ?
- Nie wiem ale czuje ból
- Jak to ?
- Nie wiem
- Tak nagle ?
- Nie od końcówki zajęć
- Dziwne
- Nie ważne idę spać może mi przejdzie
- Może to dobranoc
- Dobranoc - zgasiłam lampkę i poszłam spać


+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Hej, no widzę że coś słabo z komentarzami może jakieś 4+

czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 3

~ * ~ 

Szłam korytarzami i nadal nie mogłam trafić do tego przeklętego pokoju, usiadłam na podłodze i patrzyłam się w kartkę którą otrzymałam.
Gdy już miałam iść dalej zobaczyłam wysokiego szatyna czytającego książkę. 
- Przepraszam - podbiegłam do niego 
- Tak ? - powiedział zamykając książkę 
- Wiesz gdzie jest pokój 203 ? 
- Pójdziesz prosto i w lewo, jesteś nowa ? - uśmiechnął się 
- Tak, błądzę tu już chyba od pół godziny
- To długo, idź i się rozpakuj jutro czekają cię zajęcia 
- Dobrze... mam nadzieję że spotkamy się na zajęciach
- Na pewno - uśmiechnął się 

Po dłuższym czasie znalazłam się nareszcie w pokoju, odłożyłam wszystko i położyłam się na łóżku, z łazienki wyszła brunetka na oko była w moim wieku 

- To ty jesteś Alex ?
- Tak, ty pewnie jesteś Mery 
- Miło  mi cię poznać - podała mi rękę 
- I wzajemnie - uśmiechnęłam się 
-  Masz już swój rozkład zajęć ? 
- Tak 
- Pokaż - wzięła kartkę i zaczęła czytać - Jutro zaczynasz lekcje od teatru z prof. Zaynem... ou...już jutro zaczynasz łowiectwo 
- Yyy co to  ?
- Nauka opanowania głodu, nauka kontrolowania się a lekcje masz z.... o cholera ! 
- Co ?! 
- Z Harrym Stylesem 
- To... dobrze czy źle ? 
- Hmmm zależy jak na to spojrzeć bo w sumie zabójczo przystojny ale naprawdę surowy nauczyciel
- No cóż... będzie na co popatrzeć - zaśmiałam się 
- Jesteśmy razem też go mam ale jeszcze zależy do kogo jutro zostaniesz przydzielona
- Jak to ? 
- Zobaczysz jutro - uśmiechnęłam - Wracając do naszych nauczycieli... ekipa Harrego ogólnie jest zabójczo przystojna tutaj inne wampiry się chowają, Zayn uczy teatru, Liam uczy biologii, Niall socjologii a Louis historii 
- Mam nadzieję że będzie lepiej niż to opisujesz
- Zobaczymy 
- Słuchaj ja muszę iść a ty odpoczywaj i się szykuj na jutro 
- Ok to do zobaczenia 
- Pa - wyszła.

Może nie będzie tak źle na tych zajęciach jak opowiada Mery, wzięłam kartkę do ręki i przyglądałam się jej dokładnie i nadal myślę na co mi się przyda teatr jakoś nigdy nie marzyłam by występować na scenie ale wszystkiego się przekonam w swoim czasie... jak to mówiła mama. 

wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 2

~ * ~

Jechaliśmy całą noc, wszystko wydawało się być takie dziwne... mroczne. Jeden z wysokich mężczyzn otworzył mi drzwi od samochodu, zatrzymaliśmy się przed wielkim budynkiem który znajdował się w środku lasu.

- Marcus, weź jej rzeczy - odezwała się pasażerka

 Marcus to wysoki brunet w długim skórzanym płaszczu. Wysiadłam niepewnie z auta, zaczęło kręcić mi się w głowie

- Ej, wszystko ok ?
- T...tak tylko trochę zakręciło mi się w głowie to nic takiego
- Dobrze, ja jestem Nancy, twoją mentorką
- Moment... mentorką to żart ? o co tutaj chodzi ?!
- Wytłumaczę ci wszystko tylko najpierw pozałatwiamy twoje sprawy
- Jakie ?
- Szkolne a jakie ? Wejdźmy do środka a wszystko ci powiem

Weszłyśmy do środka w środku było dość ciemny wystrój, wszystko było w bordowej tapecie i czarnych kafelkach, zamiast żyrandoli były wszędzie pochodnie a drzwi były wykonane z ciężkiego drewna. Podczas okrężnej drogi zdążyłam zobaczyć chociaż trochę co się tutaj znajduje

- W lewo i prosto tam jest gabinet
- Wejdź ze mną proszę
- Wejdę ale sama najpierw musisz wejść
- Oh..

Weszłyśmy do "gabinetu" dyrektora tego "ośrodka"

- Madam Grace, mamy nową uczennicę
- Witaj Nancy, usiądź... jak ci na imię ? - spojrzała spod okularów
- Alex
- Alex proszę cię usiądź - wskazała na krzesło - A więc coś pamiętasz z tej przemiany ?
- Nic nie pamiętam
- Nic ? - spojrzała się zdziwiona
- Jedynie pamiętam że wracałam od koleżanki było późno i byłam w lesie w sumie bardziej na polu a potem jedna wielka pustka, obudziłam się w szpitalu
- Dziwne - powiedziała Nancy
- Dlaczego ? jeżeli mogę wiedzieć
- Kochanie wiem że to zabrzmi dziwnie ale większość przemienionych coś pamięta
- Musiał ktoś wymazać jej pamięć
- Ale zero wspomnień ? - podniosła się
- Nic kompletnie nic
- No cóż...wpisz się tutaj na tym dokumencie, Nancy da ci książki i pokaże pokój a rozkład zajęć dostaniesz w sekretariacie
- Dziękuje
- Do widzenia
- Do widzenia - odetchnęłam z ulgą że mam już to z głowy

Poszłyśmy do wielkiej biblioteki, jeszcze nigdy nie widziałam tak wielkich regałów z książkami
- Nancy, powiedz mi o co chodziło z tym...
- Atakiem ? Większość wampirów gdy zostanie przemienione ma przebłyski ale nie pamięta kto zrobił
- Rozumiem
- Masz tu książki a i zapomniałabym masz swój znak na karku jako twoja mentorka muszę znać twój znak
- Znak ? aaa tak znak na karku... jest tylko tego mały zarys - odgarnęłam włosy na bok
- O mój...
- Coś nie tak ?
- Ty jesteś... ale jak to możliwe przecież one wyginęły tysiące lat temu...
- O czym ty mówisz ? - spojrzałam na nią
- Twój zarys, słońce nietoperz a księżyc wilk
- Pół wampir pół wilk przecież to niemożliwe
- Też tak myślałam nasi przodkowie wybili te stworzenia żeby nie było zagrożenia
- A jak takie stworzenie się nazywa o którym mówisz ?
- Hybrydy pół wampir pół wilk jesteś silnym stworzeniem
- Ale jak to, ugryzł mnie wampir a ja tworzę się jeszcze jakimś zapchlonym psem ?! to tylko rysunek na karku to niemożliwe
- Nie Alex, każdy znak oznacza kim jesteś i jaka jesteś
- Oh... Nancy ale...
- Nikt nie może wiedzieć o tym
- Dlaczego ?
- Wiesz co by się stało siałabyś zainteresowanie wśród uczniów i nauczycieli a przede wszystkim jakby ktokolwiek dowiedział się czym jesteś to by cię mogli od razu zabić na miejscu... idź do pokoju 203 tam czeka na ciebie Mery, twoja współlokatorka

Wzięłam rzeczy od Nancy i wyszłam z biblioteki, pytanie tylko którędy teraz iść.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział 1

Obudziłam się w szpitalu, obok mnie siedziała mama przez moment nie orientowałam co się stało
- Gdzie ja...
- Jesteś w szpitalu miałaś...miałaś wypadek - powiedziała
- Jaki, co się stało tak w ogóle ?
- Nie wiemy nadal... straciłaś dużo krwi - chwyciła mnie za rękę

 Jak to możliwe że ja nic nie pamiętam z tego zdarzenia ?

- Wyjdę z tego
- Wiem o tym słonko, ja muszę już iść tata jest jeszcze w pracy a...
- Dobrze, idź - uśmiechnęłam się
- Pa córciu - pocałowała mnie w czoło
- Pa

Strasznie bolał mnie kark, czułam jakby coś paliło mnie od środka, złapałam się za bolące miejsce lecz pogorszyłam tylko tym sprawę. Poszłam do łazienki, odgarnęłam włosy miałam taki jakby zasrys tatuażu nietoperza obok niego coś jeszcze było
 - Co jest do diabła ?
Zadzwoniłam do Lucy, ta przyjechała po trzydziestu minutach.
- Co się dzieje Alex ? 
- Nie wiem Lucy, zobacz zrobiło mi się to tak nagle dzisiaj pół godziny temu jak nie więcej strasznie mnie to boli
- O cholera Alex ! - powiedziała przerażona
- Co ?!
- Zostałaś naznaczona !
- Co zostałam ? - spojrzałam na nią zdziwiona
- No przecież nie znasz tego ? sama wiesz że u nas w Caistor grasują wampiry, jeżeli wampir cię ugryzie... Alex musisz uciekać zanim łowcy cię znajdą - rozpłakała się
- Jak to możliwe jak ja nic nie pamiętam
- Musiał wymazać ci pamięć, będziesz dokonywać przemiany !
- Jakiej przemiany Lucy wyluzuj... wariujesz już od tych głupich historyjek
- Uciekaj stąd jak najprędzej ! gdziekolwiek !
- Nie mogę uciec stąd ! to nie takie proste !
- Jest to proste, słyszałaś o szkole Bennett ?! to jest podobno szkoła dla...
- Nie pójdę tam ! nie ja nie...nie mogę, przecież nie istnieje coś takiego jak wampiry- załamywał mi się głos
- Musisz - przytuliła mnie - Spakuję twoje rzeczy i przyniosę ci je
- Nie, ja wrócę do domu spakuje i nie wiem co dalej - złapałam paczkę chusteczek które leżały na blacie i zaczęłam wycierać łzy

Dwa dni później

Wróciłam do domu, spakowałam rzeczy do walizki zanim wyszłam jeszcze poszłam do łazienki nadal był tylko zarys
- Mamo idę - miałam łzy w oczach
- A gdzie ?
- Do...do Lucy - załamywał mi się głos
- Stało się coś ? - spojrzała na mnie
- Nie mamo, jest wszystko ok - przytuliłam ją nie chciałam jej puścić, pobiegłam jeszcze do taty się z nim pożegnać

Taksówka już na mnie czekała pojechałam do Lucy, przed jej domem stała jakaś kobieta o długich czarnych włosach i dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn
- To jest ona ? - popchnął ją
- Lucy co się dzieje ?
- To są ludzie z tej szkoły...
- Jak mogłaś tak od razu... chciałam się jeszcze pożegnać z wami i z rodziną
- Nie ma teraz na to czasu - powiedziała brunetka i wepchnęła mnie do auta i odjechaliśmy.

sobota, 1 listopada 2014

Prolog

Caistor, podobno nie jest to bezpieczne miasto, słyszy się o wampirach, wilkołakach, wiedźmach a nawet o hybrydach.
Dużo ludzi znika bez śladu, bez żadnej odpowiedzi, a ludzie ? ludzie po czasie zapominają o stracie bliskiej osoby, nazywam się Alex, mam 16 lat i mieszkam w tej małej że tak powiem wsi,stało się to zimowej nocy gdy wracałam od przyjaciółki Lucy.
Szłam przez las, słyszałam że ktoś szedł za mną lecz bałam się odwrócić, przyspieszyłam, słychać było za mną też przyspieszone kroki, odwróciłam się i było pusto.

- Kimkolwiek jesteś wyjdź, to nie jest śmieszne - krzyczałam, nikt nie wyszedł postanowiłam iść dalej, nagle przede mną stał chłopak o zielonych oczach, ciemnych lokach, był wyższy ode mnie o całą głowę.
- Nie boisz się sama chodzić po lesie ?
- ...Nie... - odpowiedziałam po chwili
- A nie sądzisz że to zbyt późna pora no wiesz ciemność, las i tak dalej ?
- Może i...
- Oh Harry znowu jakaś ślicznotka nie możesz wybrać czegoś innego ? - za mną stanął wysoki brunet
- Zamknij się Zayn
- O co tu chodzi ?
- Nie słyszałaś nic o Caistor ?
- Słyszy się plotki o mitach i co z tego a teraz pozwólcie że sobie pójdę - wyminęłam chłopaka lecz on był szybszy
- Kochanie poczekaj - mruknął mi do ucha
- Jakie kochanie, puszczaj mnie ! - zaczęłam się szarpać spojrzałam w jego oczy które zmieniły się na złoty kolor
- Szybciej Harry

Poczułam ból na mojej szyi po chwili upadłam na ziemię.