sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 13

~ Harry ~ 

Co to miało do diabła być ?! ona jest wampirem a nie psem ! co te sukinsyny z nią zrobiły ? 
- Gdzie Alex ? - zapytał Li 
- Nie idzie ! - warknąłem 
- Jak to ?
- Powiedziała że nie może, nie ma dla niej wśród nas miejsca i że to będzie dla mnie lepiej jak i dla was. 
- Co ona pieprzy ? - krzyknął Zayn 
- Nie wiem, od tej straty dziewictwa to chyba szare komórki jej sfiksowały - powiedziałem bardziej do siebie niż do nich 
- Straty czego ? - spojrzał się Louis 
- Yhm...niczego - uśmiechnąłem się
- Wiesz że wampiry mają idealny słuch, przespaliście się ? 
- Tak, prawie zobaczyłem znak ale...
- Ale co ?
- Chciałem zrobić jej masaż ale się nie zgodziła 
- Mamy pozamiatane - oparł się o drzewo Niall 
- Nie, nie mamy pozamiatane
- Masz jakiś plan ? - zapytał Liam 
- Mam, jest tylko jedna osoba która ją namówi do powrotu 
- Kto ? 
- Nancy ! - odpowiedziałem 
- Powiedz mi ale szczerze...żywisz do niej jakieś uczucia bo... 
- Powiedziałem chyba że nie ! - przerwałem 
- Ok 

~ Alex  ~ 

Leżę już w łóżku od czterech godzin, po co w ogóle znalazłam się w tej szkole ?! same problemy są wokół mnie ! gdy usłyszałam otwierające się drzwi szybko otarłam łzy i usiadłam na łóżku 
- Hej, jesteś głodna ? - wszedł Marco 
- Nie - odpowiedziałam łamiącym się głosem 
- Jejku...jakaś ty blada, musisz coś zjeść masz dzisiaj przemianę i jutro i...
- Nie obchodzi mnie to...od czasu gdy zostałam przemieniona całe życie zmieniło mi się w piekło, wolę nic nie jeść, zginąć, nie wiem cokolwiek
- Ale dlaczego tak nagle ? 
- Straciłam ważną dla mnie osobę 
- Wampir czy wilk ?
- Wampir, Leisza powiedziała że to i tak nie miałoby to sensu i tak by mnie zabili gdyby się dowiedzieli 
- Pewnie ma rację
- Czy ty...zakochałeś się kiedyś w wampirze 
- Yhm...nie do końca ale...nie wiem jak to określić 
- Opowiesz mi o tym ? 
- Nie teraz, straż chodzi dookoła
- I co z tego ? 
- Leisza zakazała mi tego mówić...to było dawno...
- Rozumiem - kiwnęłam głową 
Usiadłam na łóżku, nie miałam siły się ruszyć 
- Może jednak ? - podał mi torebkę krwi 
- Nie chcę, mogę zostać sama ? 
- Jasne, trzymaj się 
- Mhm...

~ Harry ~ 

Siedziałem w bibliotece sam, rozmyślałem nad tym co się stało i dlaczego ta sprawa tak się potoczyła. Przejrzałem stertę starych książek w której oczywiście były zbędne rzeczy więc rzuciłem je w jakiś kąt. 
- Mógłbyś tym nie rzucać ? - usłyszałem znajomy głos 
- Oh, Nancy - wstałem i posłałem jej lekki uśmiech 
- Jak się trzyma Alex ?
- Ymm...dobrze
- Jak jej wytrzymałość 
- Znakomicie, upolowała jakąś sarnę o mało jej nie zabiła ale nad tym z nią popracuje 
- Mam nadzieję 
- Wilki ją wzięły - wypaliłem 
- Słucham ?!! - krzyknęła 
- Taa, tego się obawiałem 
- Jesteś do cholery nauczycielem jak mogłeś do tego dopuścić 
- Poszła się kąpać, przecież nie będę siedział z nią w łazience 
- Ale...wiecie gdzie jest ?
- Już tak
- Gdzie ?
- W Caistor 
- Tam jest jej dom i lepiej żeby żaden z jej członków rodziny jej nie zauważył 
- Wiemy, musisz ją namówić do powrotu bo mi się nie udało
- Co ci powiedziała ?
- Że to lepiej dla nas i że ona tutaj tak do końca nie pasuje 
- Dziwne - jej mina wykazywała zaskoczenie 
- Nie wiem, mamy uczennicę o której nic nie wiemy 
- Weźmy się do pracy 

Poszedłem do chłopaków którzy sprawdzali jakieś grube książki 
- Wiecie coś ? - zapytałem 
- O naszej Alex Lahey, niestety nic - rzucił książką Louis i nalał sobie whisky 
- Nalej mi też - powiedziałem już zrezygnowany 
- Chłopaki - powiedział wczytany Liam 
- Co ? - wziąłem dużego łyka whisky
- Mam coś o rodzinie Lahey ale nie ma nic o Alex i nie wiemy czy ona pochodzi właśnie z tych Laheyów  - powiedział Niall
- Mów co masz ? 
- Rodzina Lahey najpotężniejsza rasa wilkołaków 
- Ale Lahey to nazwisko - przerwał Louis 
- Możesz  nie przerywać ?
- Czytaj - powiedziałem 
- A więc to jest najpotężniejsza rasa wilkołaków która zwalcza wampiry od pokoleń bez żadnej przegranej do czasu...gdy wiedźmy zaczęły interweniować, jeżeli rasa ta zostanie przemieniona jeszcze w wampira powstanie niebezpieczna....hybryda która może zabić tylko ugryzieniem lub innymi takimi ale może też uzdrawiać pod warunkiem że będzie obrzęd .
- Myślicie że Alex jest jedną z nich ? - zapytałem z załamującym się głosem ale szybko się otrząsłem 
- Nie wiem co myśleć, może oni po prostu myślą że to jest ona ale się no na szczęście pomylą - powiedział z przekonaniem Liam 
- A wiecie co ? chrzanić to - rzuciłem i wyszedłem
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No nareszcie udało mi się napisać rozdział :) ale zauważyłam że coś kiepsko z komentarzami co powiecie na jakieś 6+ <3

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 12

~ Alex ~

Leżałam cała spocona na materacu, Marco i inni zajmowali się mną, myślę że to krew tak na mnie wpłynęła ale nie jestem pewna. Próbowałam  wstać ale ból kręgosłupa zbyt bardzo dał o sobie znać.
- Zaraz będzie pełnia - powiedziała jedna z dziewczyn
- Będziesz przechodziła przemianę Alex, musisz być silna - wziął mnie za rękę Marco
- Będę - powiedziałam już zamykając oczy

~ Harry ~

Byliśmy już w Caistor, wysiedliśmy już z samochodu, rozłożyłem już mapę na masce samochodu
- A więc Caistor to małe miasteczko a raczej jakby wieś, więc gdzie ona może być ? - mówiłem jakby do siebie
- Tego nam nasza koleżanka nie powiedziała, wiemy że jesteśmy tutaj i wiemy że ona jest gdzieś w Caistor - odpowiedział Zayn
- Prościej by się pracowało gdyby te czworonogi nie zmieniały miejsca zamieszkania
- Ale dlaczego akurat Caistor ? - zapytał Liam
- A bo ja ci wiem ? nie mam psiego mózgu ! - oparłem się o auto
- Dobra, pójdziemy przez tamten las mamy wyczulone zmysły, łatwo ich wyczujemy - zaśmiał się Louis
- W sumie dlaczego nie, wiedziałem że bycie wampirem jest lepsze
- Ok, idźcie ja dołączę tylko przestawię auto
- Daj spokój, tak jest dobrze - powiedziałem już niecierpliwie
- Dobra, idziemy... mamy znaleźć ją przed pełnią a zaraz pełnia będzie - zwrócił uwagę Zayn
- Spóźnimy się, raczej jej się nic nie stanie - powiedziałem
-  Ostrzegała by przed pełnią ją znaleźć
- Radziła jeżeli już a przy okazji co oni mogą jej zrobić ?
- Zabić
- Nie sądzę, nie po to ją zabrali - warknąłem

~ Alex ~

Zaczyna się, księżyc jest już w pełni, czułam cholerny ból na całym ciele, wszyscy wyszli i zamknęli mnie w klatce, czułam powolne łamanie się kości w moim ciele, krzyczałam lecz to nic nie pomogło nie spodziewałam się takiego bólu i takiego obrotu wydarzeń, moje kły się wydłużyły ale strasznie bolały. Zwijałam się z bólu, czułam jak pot spływa bo całym moim ciele, musiałam czekać na koniec.

~ Harry ~

Chodziliśmy po lesie lecz na próżno po wilkach ani śladu, próbowaliśmy się wsłuchać ale nic nie słyszeliśmy, przecież nie mogą się wiecznie ukrywać, księżyc był już w pełni, zacząłem się trochę martwić, całkiem miła z niej dziewczyna więc mi jej trochę szkoda.
- Wiecie co sobie myślę ? - odezwał się Niall
- Nie nie wiemy, oświeć nas - odpowiedziałem
- Moim zdaniem ten znak ma coś wspólnego z tym jej porwaniem
- Gadasz głupoty, Niall - powiedziałem
- Ale to by było logiczne, nie chciała nikomu pokazać znaku i nagle Leiszę naszło by nam zabrała sobie nową uczennicę - podsumował z góry Zayn
- Zayn mój przyjacielu, nie chciała go pokazać bo Nancy jej tak kazała a wilki...mają z nami na pieńku od wieków
- Nie wiem - spojrzał się krzywo Niall
- Ale ja za to wiem - uśmiechnąłem się
- To nie ma sensu - przerwał Liam
- Co nie ma sensu ?
- Nie znajdziemy jej teraz jest pusto tutaj
- To co mamy zrobić ? - oparł się o drzewo Louis
- Poczekać do rana,  wtedy wychodzą sobie na powietrze
- Chyba tak zrobimy - powiedziałem już zrezygnowany

~ Alex ~

Obudziłam się dość późno, byłam okryta kocem jeszcze czułam lekki ból krzyża ale to jest raczej bo spaniu na cienkim materacu niż po tej przemianie. Obok mnie leżały nowe ciuchy, czarne spodnie, koszula w kratę i baletki. Szybko się przebrałam, podeszłam do klatki która była otwarta, popchnęłam "drzwi"  i dałam krok poza kraty. Spojrzałam się dookoła ale było pusto. Poszłam w stronę wyjścia, na podwórku bawiły się małe dzieci a przy nich był Marco, oderwał swoje spojrzenie i podszedł do mnie.
- Jak się czujesz ?
- Lepiej - uśmiechnęłam się lekko
- Mogę zobaczyć znak ?
- Jasne - odgarnęłam włosy
- Wampir wypełniony a wilczek obok tylko kontur
- To co ja muszę jeszcze zrobić by być pełnym wilkiem ?
-  Musisz przejść pewien obrzęd ale to nie jest bolesne - uśmiechnął się
- Czyje to dzieci ?
- Zgadnij
- Twoje ? - spojrzałam na dwie dziewczynki które skakały na skakance
- Nie, Leiszy
- Leisza ma dzieci ? - spojrzałam zdziwiona
- Owszem
- Przecież ona jest młoda
- No bez przesady
- Mogę się z nią spotkać ?
- Jak jest u siebie to pewnie idź
- Marco...
- Hmm - odwrócił się
- Dziękuje ci za pomoc, że byłeś przy mnie
- Nie ma problemu - uśmiechnął się i odszedł 

Poszłam do domku Leiszy, która zajmowała się mapą
- Cześć - zapukałam nie pewnie
- Oh Alex witaj, jak się czujesz ? - oderwała wzrok od swojej pracy
- Dobrze, możemy się przejść...muszę z kimś porozmawiać a jak na razie tylko ty jesteś mi bliska
- Nie ma problemu, chodź
Wyszłyśmy poza teren "obozowiska" bardziej tak to można nazwać, poszłyśmy w głąb lasu
i usiadłyśmy na ziemi
- Więc o czym chciałaś porozmawiać ?
- O tym jak to się stało że jestem na pół psem
- Tylko nie pies kochana, wiesz twoja rodzina ma dość ciekawą historię
- Moja rodzina ? - spojrzałam się na nią
- Owszem
 Leisza opowiedziała mi całą historię, moi przodkowie byli z rodu wilkołaków czyli w moich żyłach płynie krew wilków a przemieniono mnie w wampira, teraz to ma sens ale jak to się stało że Harry lub choćby Louis nie zwrócili uwagi na moje nazwisko. To pytanie będzie mnie męczyło przez najbliższy czas.
-  Leisza, co się stanie gdy w szkole dowiedzą się kim jestem ?
-  Zabiją cię
-  Jestem wampirem oni nie mogą ot tak mnie zabić !
- Mogą bo jesteś wilkiem jedno ugryzienie i ich zabijesz, Alex to już nie te czasy pełnia wywołała u ciebie wilka teraz jesteś hybrydą tylko rytuał odbędziesz a będziesz...niezależna to my wszyscy wilki i wampiry będziemy poddane tobie, możesz zabić i możesz uleczyć
-  Słucham ?
- Zobacz, jakiś wilk czy wampir zostanie ugryziony, ty możesz swoją krwią uzdrowić każdego
- A co jak ugryzę kogoś, przez przypadek
- Niestety....gdy ty już ugryziesz kogoś... nie uzdrowisz go
- Ale jak to ?
- Tak to działa Alex
- Bez sensu ale ma jakieś pozytywy
- Wiem, ogólnie stanowisz dla wampirów zagrożenie
- A dla was ?
- Minimalne ale my się nie boimy
- A coś by się stało złego, gdybym zakochała się w wampirze ?
- Nie miałoby to sensu, gdyby tylko się dowiedział kim jesteś...poszedłby do Rady
- Czyli...nie mam na co wracać - powiedziałam bardziej do siebie niż do niej
- Niestety...zakochałaś się w kimś ?
- Nie,tak, nie wiem - czułam jak łza spływa mi po policzku
- Najlepiej dla ciebie jak zapomnisz i dla tej osoby by trzymała się z daleka od ciebie z resztą dla twojego też
- Mogę zostać tutaj sama ?
- Boję się że uciekniesz
- Nie mam po co uciekać to jednak tutaj...jest...moje miejsce
- Przyślę po ciebie kogoś za godzinę
- Możesz za dwie ?
- Mogę - odeszła

Czyli jednak bez sensu czekam na Harrego, nie piszą nam przyszłości, myślałam że mamy jednak to 50 % szans pomijając relacje uczeń i nauczyciel.

~ Harry~

Byliśmy już chyba na miejscu, zobaczyliśmy jakąś osobę siedzącą na ziemi
- To chyba Alex -powiedział po cichu Niall
- Tak to Alex - powiedziałem z nową energią
 Pobiegłem do niej, usiadłem tuż za nią i ją objąłem
- Alex !
- Harry ? - odwróciła się i wstała w jej oczach pojawiły się łzy, objęła mnie i cały czas płakała
- Ej co się dzieje ? - spojrzałem w jej oczy
- Odejdź...proszę cię - wyszeptała
- Co ? chodź idziemy
- N...nie mogę z tobą iść - ocierała łzy
- Co ty za głupoty opowiadasz ?
- Idź...nie wracajcie tutaj, proszę to dla waszego a zwłaszcza twojego dobra - złapała mnie za rękę
- Alex...
- Idź już - pocałowała mnie i odeszła




poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 11

~ Harry ~ 

Usłyszałem krzyki, wybiegłem z mieszkania ale było pusto, pobiegłem do łazienki po Alex ani śladu. Wsiadłem w auto i pojechałem do szkoły. 
Gdy byłem już na miejscu, panowała cisza tak jakby nikogo nie było, z biblioteki wyszedł Liam
- Harry, co ty tutaj robisz ? - zapytał zdziwiony 
- Mamy dość duży problem ! 
- Co się stało ? gdzie Alex ?
- Tutaj jest pies pogrzebany...nie mam jej 
- Jak to jej nie masz ?
- Zabrali ją
- Kto ?! 
- Prawdopodobnie pchlarze...no bo kto tutaj zrobił rozróbę 
- Kurwa, jak to się stało ?! 
- Poszła się kąpać no i jedynie co potem usłyszałem to jej krzyki, przecież nie mogłem patrzeć jak się kąpie a codziennie sprawdzałem okolice i było pusto 
- Nie ważne, zgarniamy resztę i jedziemy 
- A co z tą bitwą ?
- Nagle odeszli 
- Ktoś został ranny ?
- Parę osób 
- A ktoś z naszych ? 
- Nie
- To świetnie, mamy jakiś plan 
- Jest jeden...ale ci się nie spodoba
- Wolę żeby plan mi się nie podobał niż Nancy rozerwała mi gardło 
-  Alzena, pamiętasz naszą ekspertkę od magii
- Ona nas nie znosi... nie pamiętasz że przez nas zginęła jej matka ? 
- Wiem, coś wymyślimy 

~ Alex ~ 

Obudziłam się z bólem głowy w klatce... moment ! jestem w klatce, co jest do diabła ?! 
Wstałam i się rozglądałam dookoła, było zimno a ziemia była wilgotna...ręce miałam przykute łańcuchami które luźno wisiały ale mocno trzymały, były ciężkie. 
- Obudziłaś się - usłyszałam tubalny głoś, który wywołał u mnie dreszcze 
- Co się tutaj wyprawia do diabła ?
- Jesteś w domu, wśród swoich
- Serio, klatka to mój dom ? jestem wampirem, moje miejsce jest w szkole ! 
- Jesteś też wilkiem, ale niestety te kanalie są częścią twojego bytu, ale za to jesteś kimś silnym, będziesz miała władzę nad wszystkimi i nad nami i nad krwiopijcami, brzmi świetnie co ?
- Nie, nie brzmi świetnie, przestań mi to mówić ! 
- Jak sobie chcesz, musisz kogoś zabić 
- Zabiłam człowieka i to mi wystarczy - warknęłam
- Postępy robisz... to w takim razie przemiana, nauka i rytuał 
- Nie no to jest jakiś chory żart - powiedziałam jakby do siebie, usiadłam na podłodze i czekałam aż ten facet sobie pójdzie, lecz na marne.
- Alex, dobrze pamiętam ?
- Owszem, a ty... jak mam już tutaj siedzieć to warto znać jakąś osobę tutaj 
- Marco 
- Świetnie, teraz będę przebywać tutaj codziennie ?
- Nie tylko podczas przemiany a dzisiaj mamy pełnię
- Daj mi krwi bo uschnę 
- Pomyślałem o tym - dał mi torebkę z krwią 
- Ludzka ?
- Taak, czym cię tam żywili 
- Zwierzęcą, taka dieta
- Straszne co oni tam wyprawiają, jesteś osobnikiem który żywi się ludźmi a nie wiewiórkami czy czymś 
- Tutaj się zgodzę, nie lubię zwierzęcej krwi - otworzyłam opakowanie i zaczęłam pić 
- Spokojnie... sącz sobie - zaśmiał się 
- To jest smak którego mi tak brakowało, dzięki - oddałam mu puste opakowanie 
- Chcesz jeszcze ?
- A dasz ?
- Owszem...musisz być silna a nie takie małe kocię które nie będzie w stanie myszki upolować 
- Dziwne porównanie 
- Ale prawdziwe, zaraz coś przyniosę 

Czy ten czarnoskóry mężczyzna chcę mnie przekupić, nie podoba mi się to że tutaj mam siedzieć 
ale przynajmniej dają mi normalną krew a nie jakąś dietę, niech Harry po mnie przyjdzie . 
Po chwili wrócił Marco, dał mi następne opakowanie, czułam rządzę krwi chciałam więcej i więcej ale nie dostałam, muszę się opanować tak jak mówił Harry ale nie mogłam. 

~ Harry ~ 

4 godz. później. 

- Jesteśmy na miejscu - powiedział Niall 
- Magia, to coś co kocham - powiedział z niesmakiem
- Macie flakonik z jej krwią ? - zapytał Liam
- Wziąłem - odpowiedział Zayn 
- Świetnie 

Zapukaliśmy do drzwi, staliśmy nie pewni co się wydarzy, po chwili otworzyła nam...Alzena
- Wampiry...tego mi jeszcze brakowało 
- Też miło cię widzieć - powiedziałem 
- Mi nie koniecznie, co was tutaj sprowadza ?! 
- Mamy kłopot, wilki zabrali nam szesnastoletnią dziewczynę, Alex, nie wiemy gdzie jest a wiemy że tylko ty nam możesz pomóc - tłumaczył Liam 
- Mogę, ale nie pomogę 
- Pięknie... humorki wiedźmy...coś co kocham, idziemy Liam - powiedziałem już poirytowany 
- Nie pomagasz ! 
- Alzeno, proszę cię
- Przykro mi - zamknęła drzwi 
- I na cholerę dodawałeś swoje trzy grosze ? 
- I tak by nie pomogła...one są stuknięte 
- Może by pomogła ale nie....tobie na doczepki się wzięło 
- Więc to teraz moja wina ! aha no to świetnie 
- Wyciągajcie mapę, patrzymy na pobliskie okolice - zarządził Zayn 

Wyciągnąłem mapę z samochodu, omawialiśmy wszystkie możliwości aż po chwili ponownie otworzyły się drzwi, spojrzeliśmy się na dziewczynę która w nich stała 
- Pomogę wam, Sabat nie będzie zadowolony 
- Jesteś świetna - powiedział Louis 
- Pod warunkiem... że nigdy się tutaj nie zjawicie 
- Jasne - powiedziałem i ją przytuliłem 
- Widać że mu zależy - zakpił Niall 
- Nie chcę mieć rozszarpanego gardła przez Nancy 
- Mhm 
- Powiedziałem ! - warknąłem 
- W porządku Harry tylko się nie denerwuj - uspokajał Louis 

~ Alex ~ 

Siedziałam tak bezczynnie w tej klatce, położyłam się na materacu i rozmyślałam o Harrym o tym całym zajściu, minęło już wiele godzin a jego wciąż nie ma. Nagle poczułam ból... coś się dzieje ze znakiem ale nie wiem co, paliło mnie od środka i bolało od zewnątrz, wzięłam kilka wdechów ale to na darmo.  Do celi weszła Leisza 
- Co się dzieje ?
- Nie wiem... boli mnie, piecze sama nie wiem ale coś się dzieje ze znakiem 
- Marco, przynieś wodę ! 
- To nic nie da 
- Zobaczymy, schłodzimy to miejsce

Po chwili Marco przyniósł miskę z lodowatą wodą, Leisza przyłożyła mi gąbkę na kark, ból się pogorszył, nie wiedziałam co się dzieje. 

~ Harry ~ 

- Rozstawcie świece dookoła mapy 
-  Ile ? - zapytał Niall 
- Ma 16 lat, tak ?
- Ta - powiedział Louis oglądając jej książki 
- To 16 świec, Louis proszę odłóż te książki 
- Potrzebuję jej  jakąkolwiek rzecz i krew
- Mówiłem że się przydał - zaśmiał się Liam 

Dałem jej chustę do ręki, usiedliśmy wszyscy w kręgu, trzymała chustę nad mapą i rozlewała jej krew przy czym wypowiadała słowa których nigdy nie słyszałem i nie miały dla mnie żadnego sensu. Krew zaczęła powoli płynąć po dróżce i zatrzymała się na jednym punkcie, Caistor. 
- Nasza gwiazda jest w swoim mieście - uśmiechnął się Louis 
- Poczekajcie, coś jest nie tak... nie fizycznie ale z jej krwią... ciężko mi stwierdzić ale odnajdźcie ją jak najszybciej  a najlepiej przed pełnią 
- Co masz na myśli ? 
- Po prostu, spieszcie się - odpowiedziała 
Pięknie, kocham odpowiedzi wiedźm które nie chcą nam powiedzieć co jest na rzeczy, wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy do danego celu naszej podróży. 




czwartek, 18 grudnia 2014

Rozdział 10

~ Harry ~

Poszedłem do lasu, nikogo nie było panowała cisza, Alex ma już chyba urojenia.
Zadzwoniłem do Louisa lecz on jak zwykle nie odbiera. "Nie pozostaje mi nic innego jak wrócić do domu"- pomyślałem. Nagle z lasu wyłoniły się dwie postacie
- Harry
- Kayla ? co ty tutaj robisz ?
- Słyszałam że ciebie aż tutaj wywiało
- Jak szkoła i reszta ?
- Źle jest naprawdę źle, musisz iść z nami na tą przeklętą bitwę
- Nie mogę
- Zayn i Louis zostali !
- Kayla, chciałbym pomóc ale nie wiadomo z jakiego powodu te zapchlone kundle chcą jedną z naszych uczennic.
- Po co im wampir? - zapytał jej towarzysz
- Nie mam zielonego pojęcia, taki rozkaz Nancy
- Czekamy na ciebie Harry, masz czas do pełni
- A co z tą dziewczyną ?
- Marcus się nią zajmie, pełnia już za dwa dni

Pięknie jestem w sytuacji bez wyjścia, wróciłem do domu zmęczony i głodny
- Alex, możesz już wyjść...zrobiłaś fałszywy alarm

~ Alex ~

Ktoś wszedł do domu, pytanie tylko czy to któryś z profesorów czy jakiś tajemniczy nieznajomy, po chwili usłyszałam kroki, nie mogłam wziąć oddechu 

- Alex, to ja Harry - usłyszałam głos zza drzwi
Otworzyłam drzwi, nareszcie mogłam wyjść z tej zagraconej, ciemnej nory.
- Znalazłeś ich ?
- To byli inni nauczyciele z naszej szkoły, Prof. Kayla kojarzysz ?
- Nie
- Trudno
- A co z Zaynem i Louisem ?
- Oni... poszli na tą bitwę
- C..co ?
- Takie jest nasze życie
- Ciężkie, idziesz na spacer ? - zapytałam nie pewnie
- Jestem zmęczony, nie możemy tutaj posiedzieć ?

- Możemy

Usiedliśmy na podłodze, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym a bardziej o świecie ludzi i wampirów,przez moment oboje zamilkliśmy, spojrzeliśmy sobie w oczy po czym oderwałam wzrok, czułam się dość dziwnie nie mogłam nic z siebie wykrztusić, Harry wstał i poszedł na łóżko
- Idę spać
- Przecież wampiry najlepiej funkcjonują w nocy - zakpiłam
- Bardzo śmieszne Alex ale to był ciężki dzień
- No dobrze, dobranoc
- Dobranoc - odpowiedział i zasnął

Nie spałam całą noc, jest godzina 6.03, weszłam do kuchni zrobiłam tacę kanapek z jajecznicą i zaparzyłam nam gorącej Herbaty. Harry powoli się przebudzał ale jednak próbował nie rezygnować ze snu, zaniosłam tackę na mały,niski stół.
- Nie śpisz już ?
- Nie, próbowałem ale te zapachy...
- Pomyślałam że dzisiaj zjemy śniadanie jak normalni ludzie bo właśnie tego mi brakuje, człowieczeństw, może zaspokoi to nasz głód
- Kanapkami nie zabijesz żądzy krwi ale dlaczego nie - uśmiechnął się
- Wiem, krew to już druga część mojego życia
- Usiądź tu obok mnie - wskazał mi miejsce na łóżku
- No nie wiem, wampir bez koszulki pod kołdrą można poczuć lekki strach - zakpiłam
- Nie żartuj sobie - rzucił we mnie poduszką
- To było przegięcie - podniosłam poduszkę i zaczęłam go bić
Dziwnie się czułam bawiąc się z nauczycielem jak z kolegą ale tak właśnie go teraz traktuje jak przyjaciela który mi pomaga z problemami.
- Alex, poprzednie życie to poprzedni rozdział musisz się z tym pogodzić
- Próbowałam i nie umiem...chcę zobaczyć siostrę,mamę, tatę... jak sobie radzą beze mnie
- Wiesz że...nie ważne
- Co ?
- Nic, nieważne...to jemy ? - uśmiechnął się
- Harry, zacząłeś to dokończ
- Jest sposób byś mogła się z nimi widzieć ale... to trzeba dużo szkolenia a przede wszystkim jest to
ryzykowne
- Powiedz mi, proszę - złapałam go za rękę po czym on odwzajemnił splot dłoni
- Gdy śpisz...możesz wejść do czyjejś głowy tak to określę, kontrolujesz w pewien sposób sen
- Nauczę się tego - oderwałam rękę

-  Ale to długi czas nauki
- Mam 16 lat a ty 160, więc całe życie przed nami
- No tak - zaśmiał się - No dobrze, od jutra zaczynamy
- Dziękuje - poczułam jak łza spłynęła mi po policzku
- Ej ale nie płacz mi tutaj - otarł mi łzę i zaczęliśmy się śmiać
- Jesteś dla mnie taki...ciepły, szczery
- Taka...moja rola, lubię cię - nagle jego mina spoważniała
- Muszę się przewietrzyć

Wzięłam kilka głębszych wdechów, zamknęłam oczy i rozmyślałam nad tym wszystkim, splot dłoni itd. co to miało być, takie rzeczy nie powinny mieć nawet miejsca, może jestem trochę przewrażliwiona lub wystraszona że Prof.Styles wywoła we mnie jakieś dziwne uczucia, emocje.
Po kilku minutach, Harry znalazł się na przeciwko mnie, byłam w szoku że nawet go nie zauważyłam, patrzył mi prosto w oczy i milczał, nie wiedziałam czego mam się spodziewać z jego strony.

- Harry...
- Cicho - powiedział i mnie pocałował, nie mogłam się powstrzymać, nasz pocałunek był długi i namiętny.
- Taka rzecz nie powinna mieć miejsca - powiedziałam ciężko oddychając
- A dla mnie powinna mieć 

Wziął mnie na ręce i mnie wciąż całował, nagle nasze ruchy stały się dość szybkie, w ciągu sekundy rozerwał mi bluzkę
- Jesteś pewien ?
- Jestem

Odpięłam mu pasek  z resztą dał sobie radę, położył mnie na łóżu, szczerze bałam się tego on to doskonale czuł, był delikatny ale za to nie przewidywalny i cudowny.
- No wiesz, między nami jest 144 lat różnicy - zaśmiałam się, przytulając się do jego torsu
- A na ile wyglądam ?
- Na hmm... no niech ci będzie 120
- A idź ty mała, podła - odwrócił się
- Oh przepraszam - pocałowałam go w ramię- wyglądasz na 20 lat
- Już lepiej, chcesz masaż pleców ?
- Nie, dzięki - odpowiedziałam po tym atmosfera zrobiła się dość napięta, wstałam i poszłam po jakieś nowe rzeczy.
- Gdzie mogę się wykąpać ?
- Widziałaś ten domek 100m dalej ?
- No widziałam
- To jest łazienka, tam znajdziesz wszystko - uśmiechnął się lekko
- Świetnie to jest to czego potrzebuje

Poszłam do łazienki, napuściłam wody do wanny.
Łazienka nie była z wyglądu taka zła, wszystko było pokryte żółtymi kafelkami i jeszcze do tego tutaj jest ogrzewanie. Oparłam się o róg wanny, próbowałam się zrelaksować ale cały czas myślałam o Harrym i o tym co zaszło. Wyszłam z wanny, szybko się wytarłam i ubrałam. Wyszłam na zewnątrz, usłyszałam warczenie rozglądałam się dookoła aż przede mną stał duży wilk, cofnęłam się o krok wiedziałam że nic z tego dobrego nie wyniknie.
- Marcus !
- Kim ty jesteś do cholery ?
- Jesteś Alex ?
- Znamy się ?
- Nie ale mogę ci powiedzieć że jesteś jedną z nas
- Leisza
- Słyszałaś już o mnie to dobrze, daleko cię zabrali miałam duży problem by się tutaj dostać
- Czego wy ode mnie chcecie ?
- Jesteś z nami
- HARRY! - zaczęłam krzyczeć, była to sytuacja bez wyjścia na co wdawałam się w jakąś dyskusję ?! za późno, obezwładnili mnie ostatnia rzecz jaką pamiętam to ciemność.

środa, 17 grudnia 2014

Rozdział 9

~*~


Wróciłam do domu, wszyscy się na mnie spojrzeli, stanęłam w progu i się spoglądałam na każdego z nich
- Czy ja coś złego zrobiłam ?
- Nie, dlaczego ? - odezwał się Prof.Louis
- Tak panowie spojrzeli się na mnie
- Słuchajcie, teraz w tej ciężkiej sytuacji mówmy sobie po imieniu ale tylko teraz, gdy wrócimy wszystko wróci do normy - zaproponował Malik
- Ja czuję się tak staro - powiedział Louis
- Masz 164 lata masz prawo się tak czuć - odpowiedział mu Harry
- Dobrze, zostańmy przy tym że będziemy mówić sobie po imieniu oczywiście jak Alex chcę- uśmiechnął się Zayn
- Dla mnie nie ma problemu
- To ustalone
- Chodźmy do szkoły, musimy im pomóc
- Ooo nasza Alex jest bardzo pomocną dziewczyną - podszedł do mnie Louis i zaczął szczypać mi policzek - Ale nie ma takiej opcji - odszedł
- Dlaczego ? - pocierałam swój policzek który mnie bolał
- Nie możemy, znaczy się ty nie możesz - powiedział z powagą Zayn
- Zayn proszę, Nancy i Mery to są moje jedyne moje przyjaciółki nie mogę ich stracić
- Spokojnie one wrócą - uspokajał mnie Harry
- Wy tak siedzicie i nic nie robicie gdy wasi przyjaciele potrzebują tej cholernej pomocy, jak tak można ?!
- Alex, one będą tutaj za dwa dni z Niallem i Liamem
- Alex, usiądź - usadził mnie Harry na fotelu

Coś mi tutaj nie pasuje, Zayn i Louis są...mili a Harry bezproblemowo przy nich mną dyryguje, wstałam i poszłam się położyć, panowała dziwna, niezręczna cisza było tylko słychać trzaski palącego się drewna.

- Ja i Louis idziemy się rozejrzeć a wy zostańcie - zarządził Zayn
- Tak nagle ? - zapytał Harry
- Teraz jest nas więcej a dopiero jutro Alex będzie miała z tobą lekcje samokontroli i te inne
- Bez innych uczniów i bez wyznaczonego czasu - podkreślił Zayn
- Przepraszam ale czy moje zdanie tutaj się liczy ?
- Nauka to nauka a z tobą trzeba dużo popracować, przykro mi - powiedział Harry 

- No coż, w porządku
Chłopaki już wyszli, ja przykryłam się kołdrą i kocem i rozmyślałam nad tym wszystkim co się dzieje.
- Zimno ci ?
- Trochę
- Dziewczyno, jesteś wampirem - zaśmiał się
- Ale chyba mam jakieś odłamy człowieczeństwa
- Już nie, nieważne...śpij dobrze jest późno a ja idę po resztę łóżek
- Są jeszcze łóżka ?
- Na strychu
- Co tam jeszcze można znaleźć ?
- Dużo rzeczy
- No dobrze, to... dobranoc Harry
- Dobranoc Alex

* Rano *

Obudziłam się o 9.00 rano, nagle ktoś rzucił we mnie jakimiś rzeczami
- Co to ?! - zapytałam zaspana
- Twój strój, Harry czeka w lesie - poinformował mnie Louis
- Las jest wielki więc może być wszędzie
- Znajdziesz go bez problemu - zaśmiał się i wyszedł

Założyłam czarny dres i wyszłam, było zupełnie pusto
- Harry gdzie jesteś ?
Nikt nic nie odpowiedział, słychać było tylko szelest liści i łamanie gałęzi
- Harry to nie jest śmieszne wyłaź do cholery !
Nagle ktoś rzucił się na mnie od tyłu na szyję, spanikowałam nie wiedziałam co robić.
- Lekcja pierwsza, nie dawaj się zaskakiwać, rozglądaj się, bądź cicho i podstawa nie możesz pokazywać strachu inaczej wampir lub wilkołak to wyczują i po tobie
- Może najpierw coś zjem a wiesz jaka jestem jak nic nie zjem a jestem cholernie głodna
- I nad tym będziemy pracować, głód nie może tobą władać bo rozprujesz innych na kawałki ze wściekłości, ostateczny atak z powodu głodu to może być jak zamkną cię w klatce bez jedzenia...wtedy jak masz siłę to atakuj
- Nie dam rady...daj mi lisa, człowieka czy coś
- Nie !
- Nie każ mi tego robić, proszę
- Panuj nad tym, nie myśl o tym
- Nie mogę !
- Nie możesz pomyśleć o kotkach, szczeniaczkach czy coś ?
- Tak cię to śmieszy ?!
- Nie, pracuj ze mną a daleko zajdziesz

Usiadłam przy drzewie, myślałam o rodzinie i nic to nie dało, nie mogłam się skupić nad niczym innym niż o krwi podniosłam się i zaczęłam spacerować, Harry tylko siedział i się przyglądał
- Jak długo to będzie trwać ?
- Aż się uspokoisz
- Przestań żartować
- Nie żartuje - uśmiechnął się
- Jestem spokojna jak nigdy cholera dotąd
- Widać
Nie wiem jak to się stało ale chciałam go zaatakować lecz od razu wylądowałam przy drzewie, jego dłonie ściskały moje ręce a jego oddech uderzał w moją szyję.
- Opanuj się, tylko to cię uratuje !
- Jak ja nie umiem! - wzięłam wdech i próbowałam się opanować
- Umiesz, jesteś silniejszą dziewczyną od innych z tej szkoły - szepnął mi do ucha
- Ok, uspokoiłam się a więc co mam robić ?
- Nic - puścił mnie - nie myśl o jedzeniu albo rób cokolwiek byle żeby ci kły zniknęły
- Widać mi kły ? - złapałam się za usta
- Tak troszkę
- Nie ważne, weźmy się do roboty
Siedziałam tak dwie godziny, powoli przyzwyczajałam się do bólu, aż nie zwracałam na niego uwagi
- I jak ?
- Ehh... lepiej
- Pokaż swoje białe kiełki
- Yyyh...ok
- Zniknęły...szybko poszło, jak chcesz to umiesz, czas na polowanie
- Nareszcie - uśmiechnęłam się
- Musisz być cicho, naprawdę cicho, tam mamy sarenkę one mają bardzo dobry słuch byle trzask i się rozgląda i zwiewa
patrz na nią cały czas, nie spuszczaj jej z oczu i poruszaj się leciutko i delikatnie jak piórko, skup całą siłę na swoim ciele i od razu atakuj, tylko kontroluj ilości wiesz nie musisz jej od razu zabijać
- Dobrze - zrobiłam tak jak mnie instruował Harry i jakoś mi to wyszło, Harry odciągnął mnie od sarny
- Widzisz udało ci się tylko mnie słuchaj
- Nie było to takie proste
- Słuchanie mnie ? - uśmiechnął się
- Nie to całe polowanie
- A nie wszystko musi być łatwe, zapanujemy nad tym
- Oby...zmęczona jestem
- Wracamy ?
- Pewnie

Gdy wróciliśmy chłopaków nadal nie było, położyłam się na dywanie tuż przy piecu, później dołączył Harry.

- Jutro przychodzi reszta - przerwałam tę niezręczną ciszę
- Tak, mam nadzieję że nic im nie jest
- Nie macie żadnych informacji ?
- Zayn i Louis poszli sprawdzić
- Czemu siedzisz tutaj ze mną zamiast pomagać przyjaciołom ?
- Ponieważ...nie chcę by ci się coś stało
- Ale...Niall i reszta...to oni są ważniejsi znasz ich od stu paru lat a mnie nie cały tydzień
- Alex, przestań proszę
- Dziękuje - uśmiechnęłam się
- Za co ?
- Że mi pomagasz z tym wszystkim, sama nie dałabym sobie rady
- Jesteś silna, chcę ci pomagać i wyszkolę cię na najsilniejszą wampirzycę w tej szkole
- Nie wiem, zabiłam człowieka to już jest...
- To był wypadek przy pracy
- Skąd Beatris wie o tym ?
- Wie że zabiłaś człowieka ?
- Tak, okazuje się że cała szkoła wie a wiedziałeś tylko ty i Nancy i to dzień po tym jak ona zawołała cię bo jakaś dziewczyna nie wiem co się z nią stało i nie obchodzi mnie to ale byliście sami i ot tak nagle się dowiaduje
- Myślisz że to ja ?!
- Nie wiem co mam myśleć, nie chcę tak myśleć ale...
- Mogła usłyszeć rozmowę moją i Nancy, rozmawialiśmy o tym w nocy
- Prof. Niall nie mówił ci jak to ją zaatakowałam o mały włos jej nie udusiłam
- Ale siejesz strach
- To nie jest śmieszne !
- Wiem, przepraszam
- Nie ważne - wstałam i poszłam do wyjścia
- Gdzie idziesz ?
- Na dwór

Było ciemno i zimno, usiadłam na schodku o oparłam się o zimny mur po którym dostałam dreszczy. Z oddali było słychać głosy ale nie Zayna i Louisa, to był kobiecy i męski głos, których nigdy jeszcze nie słyszałam, wstałam i weszłam do domu, Harry w tym czasie przyrządzał herbatę.
- Harry, ktoś zbliża się do nas
- Pewnie Louis i Zayn
- Nie, to była kobieta z jakimś mężczyzną
- Widziałaś ich ?
- Nie ale słyszałam, myślę że to jacyś nowi goście
- No to mamy zabawę, idź na strych i zamknij drzwi, pogaś światła i siedź cicho a ja idę się rozejrzeć
- Mhm...Harry
- Słucham - odwrócił się
- Uważaj na siebie
- Mhm...idź już.

wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 8

~*~

Obudziłam się dosyć późno, byłam zdezorientowana i głodna gdy rozejrzałam się po pokoju zauważyłam Prof. Zayna który stał oparty o drzwi
- Ładną demolkę tutaj przeprowadziłaś
- Prof. Zayn, poniosło mnie trochę
- Jak się czujesz ?
- Kiepsko
- Alex coś ty zrobiła ? - do domku wszedł Harry
- Byłam... zła
- Dlaczego ? - zapytał brunet
- Bo tutaj siedzę ! - wstałam
- No to pięknie odreagowałaś - usiadł na fotelu Harry
- A co tutaj panowie robią ? - uśmiechnęłam się do Harrego
- Nancy nam przekazała że tutaj jesteś i nas tutaj zesłała - odpowiedział
- Za dwa dni prawdopodobnie przybędą Niall, Louis i Liam - dodał Prof. Malik
- A Nancy ?
- Ona...toczy tą całą bitwę z całą resztą
- Jak to ?! miała tutaj być
- Będzie jak to się skończy
- To żart ?
- Nie
- Jesteś głodna ?
- Trochę - usiadłam na podłodze
- Zayn upoluje ci jakieś zwierzę
- Słucham ?!
- No to jest taka dieta, każdy wampir jej stosuje w tej szkole - odpowiedział Zayn
- Alex masz wybór głód lub zwierzę - uśmiechnął się szatyn
- Ok, byle szybko - położyłam się na podłodze przy kominku

- Będę za godzinę

Zostałam sama z Harrym, leżeliśmy na podłodze i wpatrywaliśmy się w ogień zatopieni w swoich myślach.

- Harry, jak ty to robisz ? - odezwałam się po dłuższej chwili milczenia
- Co ?
- Masz na mnie jakiś dziwny wpływ
- Co masz na myśli ?
- Działasz na mnie jakoś tak uspokajająco, nawet nie wiem jak to opisać - wzruszyłam ramionami
- Może ze mnie dobry nauczyciel ? - uśmiechnął się
- Może...gdy rozmawiamy nie czuję że znamy się może z trzy lub cztery dni ale mam wrażenie jakbyśmy znali się od zawsze
- Mamy dobry kontakt a to chyba dobrze
- Owszem... o co chodzi z tymi wilkami bo nie rozumiem
- Sam już nie wiem, nasze bitwy trwają od wieków ale zawarliśmy pewien sojusz jak oni lub my wejdą na nasze terytorium można zrobić atak ewentualnie lub ktoś z nich będzie u nas ale...nic takiego się nie stało

Milczałam, nie wiedziałam co powiedzieć. Harry podniósł się i wyszedł.

~ Harry ~
Nie wiem już co robić, muszę trzymać się od niej z daleka a wychodzi na to że jestem z nią coraz bliżej. Usiadłem na schodku i patrzyłem się w przestrzeń zastanawiąc się co zrobić, ale też nie mogę jej zostawić samej gdy przechodzi przemianę.

~ Alex ~

Usiadłam na "łóżku" cały czas myślałam o tym co mówił Harry o tym całym sojuszu który zepsułam.
Głód coraz bardziej się nasilał, wstałam i wyszłam na zewnątrz.
- Wszystko ok ? - spojrzał na mnie
- Tak, jestem głodna
- Zayn powinien zaraz być
- Niech się pospieszy - zaczęłam się denerwować
- Spokojnie, usiądź
- Nie mogę tak siedzieć gdy mnie kły bolą

W samą porę przyszedł Prof. Malik

- Przepraszam za opóźnienie ale takie małe stworzonko było bardzo szybkie i uparte
- Co to jest ? - zapytałam
- Królika nigdy nie widziałaś
- Proszę powiedźcie mi że to chory żart
- Niestety nie, pij to !

Zrobiłam tak jak mi kazał, zwierzęca krew nie jest jednak tak dobra jak ludzka, nie czuć tej słodkości.

- I jak ? - uśmiechnął się brunet
- Ludzka lepsza ale też można się zaspokoić
- Przestrzegaj tej diety a daleko zajdziesz - zaśmiał się Harry
- Nawet nie wiesz...znaczy nie wie Pan jak bardzo - odwróciłam spojrzenie
- Często ci się tak wymyka Alex ? - zapytał Malik
- Nie...to od zmęczenia
- Nic się nie stało - powiedział Harry

Usiedliśmy wszyscy na podłodze i rozmawialiśmy o szkole i uczniach, legendy a nawet historię wampirzych pokoleń.

- Głodny jestem
- Ja też, jej upolowałem a ja nic nie zjadłem
- Idźcie ja sobie dam radę
- Nie możemy cię spuścić z oka
- Profesorze Styles, dam sobie radę - uśmiechnęłam się
- Zróbmy tak ja zostanę z tobą a Harry zapoluje i potem zmiana co ?
- Można tak zrobić
- Ale ja jestem dużą dziewczynką - powiedziałam już poirytowana
- Dużą dziewczynką przemieniającego się w szalonego wampira
- Dlaczego niby szalonego ?
- Nie umiesz panować nad sobą a ja nie mogę być z tobą w każdym momencie
- No tak...no dobrze - weszłam już zrezygnowana do środka

Leżałam na łóżku, zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich oddechów.
"Od kiedy ja tak się szybko denerwuje ?"
- Twoje emocje są wzmocnione ale raczej z czasem ci przejdzie - powiedział brunet
- Yyy słucham ?
- Odpowiedziałem ci na twoje pytanie
- Ale...ja nic nie mówiłam - spojrzałam na niego podejrzliwie
- Czytam ci w myślach
- To żart ?
- Nie, później się tego nauczysz
- Tracę tutaj czas i nie możecie mnie teraz uczyć ? a po drugie czy słyszy Pan każde moje myśli
- Nie na wszystkich ale teraz miałaś wkurzoną minę więc...
- No to pięknie jeszcze brakuje mi wampirów które czytają mi w myślach - podniosłam się
- Nie byle jakich wampirów tylko twoich Profesorów
- Przepraszam ale wychodzi na to że mam zero prywatności
- Nie przesadzajmy - uśmiechnął się

Nagle otworzyły się drzwi i wszedł Harry, jego oczy były jeszcze bardziej zielone niż zwykle
- Już ? - podniósł się brunet
- Taa
- To ja idę i nie czekajcie, pilnuj jej Harry
- Jak oka w głowie - usiadł na pryczy
- Wszystko ok ? - zapytałam się go
- Tak a dlaczego nie ?
- Nie wiem, twoje oczy są takie...no bardziej wyraziste niż zwykle
- No taak, jak ty jesz to twoje oczy też są bardziej niebieskie
- No tak
- Ale wiesz co mnie zastanawia u ciebie, masz niebieskie oczy a jesteś szatynką
- Prof.Harry nie każdy musi być blondynem
- No tak przepraszam my faceci tego nie rozumiemy, trochę tutaj nudno nie ma tu żadnego sprzętu czy coś ?
- Niestety nie
- Czekaj, wejdę na strych
- Tutaj jest strych ?
- Owszem jest
- A skąd wiesz że... byłeś tutaj ?
- Raz może dwa nie pamiętam ale tutaj byłem
- Świetnie
Dołożyłam do pieca a Harry przytaszczył jakiś zakurzony sprzęt
- Masz płytę ?
- Były tutaj jakieś
- Ale nie ze stu lat - zaśmiałam się
- Nie, ale powinnaś poznać taką muzykę
- Lepiej nie... umarłabym chyba

Nagle zaczęła grać muzyka były to kawałki POP i R&B

- Słuchasz takiej muzyki ? - zapytał
- Tak, myślałam że włączysz mi jakieś saksofony lub coś w tym stylu
- Myślisz że jestem staroświecki ?
- Hmm masz...ile ty masz lat ?
- 160
- No to więc właśnie masz 160 lat i dziwisz mi się że myślę że jesteś staroświecki
- Nie ważne chodź
- CO?GDZIE?

Zaczęliśmy tańczyć, była przy tym całkiem fajna zabawa ale jego ruchy były po prostu komiczne a zarazem świetne, aż nagle wszedł Prof. Zayn z Profesorem Louisem, stanęliśmy w bezruchu.
- Czy ktoś do diabła wytłumaczy mi co tu się dzieje ? - zapytał Prof. Louis
- Harry jest po...jedzeniu więc sam rozumiesz - zaczął tłumaczyć go Zayn
- Przepraszam - wyłączył muzykę i zaczął się śmiać
- Alex a ty ?
- A co mam powiedzieć ?
- Może jakieś słowa wyjaśnienia
- Że tańczyłam razem z Profesorem bo tutaj jest nudno
- Alex ! trwa wojna między wampirami a wilkołakami a wy sobie ot tak tańczycie ?!
- Przepraszamy, naprawdę - powiedziałam już lekko wystraszona
- Nie ważne - uśmiechnął się Prof. Tomlinson

Wyszłam na zewnątrz było już ciemno, poszłam na tyły domu i usiadłam na ziemi.
Zaczęłam rozmyślać nad tym co się dzieje w moim życiu od kilku i stwierdzam że sam wielki chaos, sama nie wiem co się ze mną dzieje. Poczułam czyjeś dłonie na moich ramionach, przez moment nie mogłam złapać oddechu, wstałam i się odwróciłam, była to osoba której jak zwykle się spodziewałam.
- Co jest ?
- Chciałam posiedzieć sama
- Przejmujesz się tym co zobaczyli
- Wiesz mogło to dziwnie wyglądać
- Bez przesady, mogę dołączyć ?
- Jasne
- Wiesz ja czasami też tak lubię, siedzieć sam, pomyśleć i nie słuchać bezsensownego gadania 
- Harry jak tutaj tak bezczynnie siedzimy to może nauczcie mnie czegoś
- Ale bez sprzętu nic się nie uda
- Zaryzykujmy, Prof. Zayn dzisiaj czytał mi w myślach, chociaż tego mnie naucz
- Ahh ten Zayn on zawsze jest taki ciekawy wszystkiego, nie ma problemu zaczniemy od jutra, idziesz ?
- Nie posiedzę jeszcze
- Jak chcesz - poszedł

~ Harry ~

Wszedłem do środka, chłopaki siedzieli na podłodze i spojrzeli się na mnie swoim podejrzliwym wzrokiem
- Co ?! - zapytałem
- Nic, miałeś się trzymać z daleka ale coś ci nie idzie - rzucił Zayn
- Mieliśmy działać żeby po dobroci odkryć jej znak a ona nosi jakieś chusty i rozpuszcza te swoje włosy - powiedział Louis
- Wiem... a ja już wiem jak to zrobić - uśmiechnąłem się
- Jak ? - spojrzeli się obaj na mnie zdziwieni
- Zauroczę ją ale nie wampirzym sposobem... romans, "związek"
- Żartujesz sobie ?! masz odkryć znak a nie ranić dziewczynę - szeptał z naciskiem Louis tak by Alex nie usłyszała
- Przejdzie jej... Louis zostaw to mnie proszę
- Wiesz co będzie jak szkoła się dowie o tym ?! związek uczennicy i nauczyciela ~- fuknął Zayn
- Nikt się nie musi dowiedzieć !
- Omówmy to w piątkę a nie sam postanawiasz
- To jest jedyny dobry plan Zayn i ja go zrealizuje !

Może to nie jest dobry plan ale trzeba coś zrobić, będę miał wyrzuty sumienia ale szkoła i wampiry nie mogą żyć w tej ciężkiej tajemnicy. 

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 7

~*~

Chwyciłam za klamkę i powoli weszłam do pokoju, na fotelu siedział Prof.Zayn
- Chciał mnie Pan widzieć
- Owszem
- Ale w nocy, nie mogliśmy porozmawiać rano ?
- Urocze Panno Alex ale wiemy że wampiry najlepiej funkcjonują w nocy
- Niestety nie ja - powiedziałam poirytowana całą tą ledwie zaczynającą się rozmową
- Powiedz mi...dlaczego ukrywasz znak ?
Byłam w szoku nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, cofnęłam się lekko i otworzyłam drzwi
- Mogę przyjść rano ? !
- NIE ! - krzyknął, stałam oparta o drzwi, zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech.
Jestem w pułapce już po mnie i nic mi już nie pomoże no chyba że jakiś cud
- Alex, jesteś mądrą i inteligentną dziewczyną - podszedł do mnie
- Proszę...po co wam tak zależy to tylko bazgroł na karku
- Odwróć się
- Ale...
- Powiedziałem, odwróć się - powiedział próbując się opanować 
Posłuchałam go, jedyne co mi pozostało to posłuchać go a później oddać się śmierci.
- Zayn - wszedł prof. Niall
- Niall... do diabła musiałeś teraz ?!

Wyszłam z pokoju, łzy spływały mi po policzkach
- Alex
- Nancy...mało brakowało
- Ale o co chodzi
- Prof. Zayn kazał mi  pokazać znak ale uratował mnie Prof. Niall wchodząc do pokoju
- Pięknie ! wracaj do siebie

Poszłam do szkolnej stołówki, wzięłam sobie torebkę krwi i wlałam do szklanki.

- A ty nie w pokoju ? - usłyszałam znajomy mi głos, uśmiechnęłam się pod nosem i się odwróciłam
- Jak widać nie
- Ale nie będzie tego co wcześniej - spojrzał na kubek
- Nie... chciałam Panu podziękować
-  Poza lekcjami to mów mi po imieniu ale na lekcjach to wiesz - uśmiechnął się
- Dobrze, Harry dziękuje ci że mi pomogłeś... no wiesz w lesie
- Taki mój obowiązek
- Ale gdyby nie twoja pomoc...
- Nie ma problemu, odprowadzę cię do pokoju
- Chętnie, wizerunek tej szkoły mnie przeraża te ciemne mury, świece i ta podłoga pokryta czerwonym dywanem strach chodzić
- Boisz się tutaj przebywać ?
- Jeszcze nie czuję się tutaj swobodnie ale z dnia na dzień jest lepiej
- To dobrze

Jego spojrzenie powodowały u mnie dreszcze i brak tchu gdy już miałam coś powiedzieć przybiegła do Harrego  nieznana mi wcześniej blondynka
- Beatris, co ty tutaj robisz ?
- Mamy problem z Leilą, Prof. Nadia mnie po Pana przysłała
- Dobrze, Alex muszę cię przeprosić dokończymy naszą rozmowę później
- Nie ma problemu

Byłam zła dlaczego zawsze ktoś musi wtrącić  nieodpowiednim momencie ?!
Weszłam do pokoju i poszłam na balkon i przyglądałam się księżycowi właśnie w tym momencie pomyślałam o rodzinie za którą tęsknię. Chciałam napisać do kogoś z moich bliskich ale wiedziałam że nie mogłam, wyrwałam kartkę z zeszytu i napisałam :

                            "Kochana Mamo"
          "Nawet nie wiesz jak mi was brakuje, chciałabym was przytulić i powiedzieć
             że was kocham, ale nic nie mogę zrobić, jestem daleko stąd ale nawet nie mogę powiedzieć gdzie, mam nadzieję że tata i Lexie są zdrowi i że mała się dobrze uczy".
                                                                                                                                 Kocham Alex

 
Łzy spływały mi po policzkach, chciałabym to im wysłać ale najgorsza rzecz jest taka że nie mogę.
- Ej, czemu płaczesz ?
- Oh Harry...ja nie płaczę - wytarłam oczy i schowałam kartkę
- Mnie nie oszukasz
- Nie daję sobie rady, jestem tutaj sama brakuje mi rodziny, starych znajomych i jeszcze mam problemy ze sobą.
- Pokażesz mi kartkę ?
Wyciągnęłam kartkę i mu ją dałam.
- Każdy to przeżywał, ja też musiałem rozstać z mamą i z siostrą ale już przywykłem
- Wiesz, czasami chciałabym tak się cofnąć się w czasie i powiedzieć im jak bardzo ich kocham
- Kochałaś ich to normalne 
- Nadal kocham
- Życie jest ciężkie, nie płacz i szykuj się na zajęcia bo dzisiaj będziesz mieć też z Prof. Niallem i Louisem a ja muszę iść
- Wiem, dzięki - wzięłam od niego kartkę i schowałam do zeszytu.

Spojrzałam się na niego w oczach miał pustkę, brak uczuć jakby go nic nie interesowało. 

Położyłam się na łóżku i cały czas rozmyślałam o tym wszystkim co tutaj się dzieje. 
 Spałam może dwie godziny, założyłam czarne skórkowe spodnie, czarne szpilki i białą bokserkę i na to czarną skórzaną kurtkę.
- Wow, Alex jak ty dzisiaj wyglądasz - powiedziała Mery
- Jak ? - uśmiechnęłam się
- No... świetnie, co ci się stało ?
- Nie wiem może czas na małe zmiany - wzięłam torbę i wyszłam

Weszłam do sali i usiadłam w pierwszej ławce
- Alex tak ? - usłyszałam głos z ławki obok, odwróciłam się to była ta sama blondynka co przerwała mi rozmowę z Harrym
- Tak
- Widziałam cię z Prof. Harrym... w nocy
- No i ?
- Beatris, słyszałaś coś o mnie ?
- Trochę - posłałam jej krzywe spojrzenie
- Trzymaj się z daleka od niego
- Zajmij się swoimi sprawami a nie mieszasz się w moje
- Oh matko, straszne ! wampirek się wnerwił tylko mnie nie zabij
- Słucham ?! - wstałam z miejsca i ona również
- Myślę że dosłyszałaś
- Słuchaj, jestem troszkę inna... nie drażnij mnie proszę - podeszłam do niej, czułam jak wszystko we mnie wrze nawet znak
- Inna... no tak my nikogo nie zabiliśmy
- Zamknij się i zajmij się swoimi sprawami nawet nie wiesz kim jestem - przycisnęłam ją do ściany
- Dziewczyny wystarczy ! - podszedł Prof. Niall
- Możesz mnie puścić ? t..twoje paznokcie wbijają mi się w szyję, dusisz mnie
- Alex - chwycił mnie za rękę, puściłam ją a ta upadła na ziemię posyłając mi wredny uśmiech
- Co to miało być ?
- Sprowokowała mnie
- Porozmawiamy o tym z Nancy
- Dobrze muszę się z nią spotkać
- Siadaj na miejsce

Siedziałam w ławce i bacznie mu się przyglądałam, Mery miała rację oni są naprawdę przystojni. Nagle z korytarza słychać było krzyki, Prof. Niall poszedł do sprawdzić a reszta siedziała w sali. Do klasy zebrali się nauczyciele i dyrektorka i kazała ewakuować uczniów, Nancy i ja wyszłyśmy jako jedyne poza teren szkoły
- Nancy co się dzieje ?
- Wytłumaczę ci później, szybko wsiadaj do auta !
Zrobiłam to co mi kazała, patrzyłam się cały czas przed siebie nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji
- Pytałaś się co się dzieje
- Owszem
- Wilkołaki napadły na naszą szkołę
- Boże, to nadal brzmi dla mnie jak jakaś bajka no ale sama jestem na pół wilkiem... jak to się stało ?
- Nie wiem jak to się stało ale Leysza ich że tak powiem "przewodnicząca"
dowiedziała się o tobie więc teraz jedziemy cię ukryć 100 km dalej jest opuszczony dom w lesie
- Ale dlaczego nie mogliście mnie ukryć tam gdzie resztę ?
- Bo tobie może się włączyć instynkt wilka, Niall zdążył mi powiedzieć że napadłaś Beatris
- Ona zaczęła, kto jej powiedział że zabiłam człowieka ?
- Jak to... ona wie ?
- Owszem a o tym wiedziałaś tylko ty i...Prof. Harry
- On nie mógł jej powiedzieć, ktoś musiał coś widzieć lub usłyszeć
- Ale jak !!
- Nie wiem Alex, dowiem się tego od razu po zakończeniu całej tej walki.

Po półtorej godziny  byłyśmy już na miejscu, weszłyśmy do środka to był koszmar co się tutaj znajdowało.
- Tutaj mam być ?!
- To będzie twój tymczasowy dom, tam masz drewno do napalenia w piecu a ja muszę iść
- Zostawiasz mnie tutaj samą ?!
- Później przyjdę lub kogoś przyślę.
- Świetnie

Poszłam napalić sobie w piecu i położyłam się na starej pryczy.
Pięknie wojna z mojej winy a co gorsza Nancy i reszta tam będzie walczyć jedno ugryzienie i po wampirze tak było w książce oby się nic im nie stało a co jak Harrego ugryzą ?! Moment Alex otrząśnij się troska o nauczyciela w twoim przypadku nie jest dobra. Poczułam wściekłość na samą siebie że narażam życie innych, chciałam coś zniszczyć zaczęłam wszystko demolować, gdy już strąciłam półkę na książki poczułam ulgę.
Poszłam znowu na pryczę i zasnęłam.

środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 6

~ Alex ~

Byłam w lesie, zobaczyłam przechodniego już z daleka czułam jego zapach który działał na mnie jak narkotyk, czułam głód, niekontrolowany, nie byłam w stanie racjonalnie myśleć i funkcjonować.
 Oparłam się o drzewo, próbując się opanować ale nie mogłam to było silniejsze ode mnie, stało się... zabiłam człowieka i się nakarmiłam, nagle poczułam odepchnięcie od mojej ofiary.
- Alex, wystarczy !
- Proszę, tylko jeszcze kropelkę - odepchnęłam go
- ALEX ! Spójrz na mnie, zaspokoiłaś się a teraz wracamy !
- Proszę... pomóż mi ! - nie wiedziałam co się dzieje, zaczęłam płakać
- Chodź - objął mnie i wróciliśmy do akademika

Byliśmy już w szkole, Nancy wzięła mnie od Harrego byłam w szoku nic nie mogłam powiedzieć, ciężko mi było złapać oddech.

- Nancy, poczekaj ! - krzyknął, odwróciłyśmy się obie w stronę nauczyciela
- Znak ! zabiła człowieka, pożywiła się powinien się wypełnić
- Sprawdzimy to w pokoju
- Dlaczego nie teraz ?!
- Harry, ona jest w szoku ! jako nauczyciel łowiectwa, profesor powinien wiedzieć że dziewczyna jest w szoku i powinna się otrząsnąć, później to sprawdzę
- Później sobie porozmawiamy!

 Weszłyśmy do pokoju, usiadłam na łóżku i nareszcie wykrztusiłam z siebie jakieś pojedyncze słowa a bardziej szloch
- Ja...zabiłam człowieka !
- Alex, twoje emocje są teraz silniejsze niż zwykle...jesteśmy tu by ci pomóc
- Ale ja go zabiłam !!

Do pokoju weszła Mery która nie wiedziała co się stało, usiadła obok i wzięła mnie za rękę nic nie mówiła.


~ Harry ~

Poszedłem do Liama, może on będzie potrafił wyjaśnić tą nie logiczną sytuację.
- Wow, Harry coś ty taki nie w nastroju ? - zapytał zdziwiony Liam
- Nancy cały czas ukrywa znak Alex !
- To jeszcze nie wiesz jaki ma znak ?
- A ty wiesz ?
- Nie wiem
- Nawet cię to nie interesuje ?! to jest nasz obowiązek wiedzieć
- Harry, dowiemy się
- Nancy ma tutaj przyjść i mamy porozmawiać
- Myślisz że ci powie ?
- Wyjścia nie ma
- Harry z czasem się dowiesz
- Zmuszę ją - usiadłem na fotelu
- Rób jak uważasz, idę na polowanie
- Króliczek, sarenka czy lisek ? - zaśmiałem się
- Nie wiem jeszcze
- Cały Liam...porządny, uczciwy i takie tam - wszedł Zayn
- Jako nauczyciel wypadałoby bym był uczciwy
- Stary jesteś wampirem, możesz wymazywać pamięć
- Gdzie Louis, szukam go po całej szkole - nagle dołączył do nas Niall
- Może w pokoju którejś z uczennic - zakpił Zayn
- Lepiej by nie bo wiecie czym to grozi
- Jest na polowaniu - odpowiedział Li
- Oh Liam, wracając do tematu - uśmiechnął się Zayn
- Musimy cię nauczyć życia z resztą Nialla też - podszedłem do nich
- Idziemy ! - powiedział Zayn

~ Alex ~

Obudziłam się w nocy, poszłam do kuchni nalać sobie szklankę zimnej wody.
- Nie śpisz ? - wstała Mery
- Nie - powiedziałam odgarniając włosy
- Tylko znowu mi nie ucieknij
- Nie już nie mam zamiaru - uśmiechnęłam się lekko
- To dobrze, idziemy na stołówkę ?
- Nie, jak chcesz to idź
- No dobrze, tylko bądź tutaj
- Spokojnie - przytuliłam ją

Wzięłam sobie książkę do czytania, nie minęło pół godziny a Mery była już  pokoju
- Tak szybko ? - spojrzałam na nią
- Prof. Malik cię wzywa
- Po co ?
- Nie wiem ale jego mina nie wskazywała nic dobrego
- Cholera

Założyłam czarne spodnie i baletki, włosy ułożyłam tak by nie było widać mojego przeklętego znaku i wyszłam.
Gdy znalazłam się pod drzwiami pokoju Prof. Malika poczułam jak przechodzą mnie dreszcze, zapukałam do drzwi i weszłam.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Hej, przepraszam że długo nie dodawałam rozdziału ale nawet nie było czasu :) 
liczę że będzie z 5+ komentarzy, mam nadzieję że wam się spodoba rozdział <3 
Miłego czytania :)

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 5

~ * ~

Wstałam w środku nocy, Mery spała więc po cichu wymknęłam się z pokoju  do nocnej stołówki przyglądałam się opakowaniem z krwią bałam się tego zażyć jeszcze w życiu nie musiałam tego pić, wzięłam niepewnie torebeczkę i wlałam zawartość do kubka i patrzyłam się na niego przez dłuższy czas.
- Straszne co ? - podszedł do mnie nieznajomy chłopak
- Trochę... jeszcze nigdy nie musiałam pić niczyjej krwi
- Aaa to ty nowa jesteś... masz czerwony księżyc to...
- Tak jestem nowa a ten księżyc....sama nie wiem czy powinnam go nosić, prof. Zayn postawił mnie od razu na takim poziomie a nawet nie znam podstaw
- No proszę nasz urokliwy nauczyciel kogoś wysoko mierzy... to do niego nie podobne musiałaś mu czymś zaimponować lub coś w tę deseń
- Ale czym że weszłam do sali - wzięłam łyka potem większe chciałam więcej nie wiem dlaczego ale nie mogłam tego opanować
- Koleżanko spokojnie...
- Nie mogę... -poszłam po następną torebkę
- Cholera... kto jest twoim...kurwa no nie słucha mnie teraz !

Czułam cholerny głód gdy wypiłam już czwartą torebkę poczułam czyjeś dłonie odpychające mnie od pożywienia, czułam niepohamowaną wściekłość.
- Alex...Alex... to jest to o czym mówiłem - powiedział lekko się uśmiechając Harry
- Co tu się do diabła dzieje ? - weszła zdenerwowana Nancy - Alex... coś ty zrobiła
- Poczuła straszny głód co wy głodzicie tych uczniów czy co ?!
-  Prof. Harry to nie jest śmieszne, musisz nauczyć jej samokontroli wiedziałam że to nie jest dobry pomysł ona ma iść do początkujących
- Dajce mi jeszcze jedną torebkę
- Nie panienko tobie dziękujemy ale idziesz teraz do pokoju - podał mi rękę nauczyciel
- Ja ją zaprowadzę
- Damy sobie radę Nancy to że to twoja podopieczna to nie znaczy że nikt nie może się do niej zbliżać
- Tak ale...
- Idziemy Alex

Poszłam z Harrym do pokoju, oparłam się o ścianę a on tylko mi się bacznie przyglądał
- Przepraszam - powiedziałam łamiącym się głosem
- Za co przepraszasz ?
- Ze mną są same kłopoty, nie umiem zapanować nad głodem
- Ej... jesteś tu od dwóch dni a ty już mówisz że są problemy, pomogę ci to zwalczyć w końcu od tego tutaj jestem.... nie poddawaj się tak szybko bo zginiesz na pierwszym polu walki, naucz się wytrwałości.
-  Nie umiem - zamknęłam oczy
- Umiesz tylko o tym jeszcze nie wiesz a teraz wybacz muszę iść, do zobaczenia na zajęciach
- Do widzenia - weszłam do pokoju

 ~ Harry ~

Ta dziewczyna...jestem pewien że to ta dziewczyna którą napadłem... Alex... moja uczennica.
Poszedłem do Zayna i reszty chłopaków, przewróciłem krzesło i stanąłem opierając się o stół.
- Wow, Pan Styles w nerwach - zaśmiał się Zayn
- Nie wróży nic dobrego - powiedział przeglądając jakąś mapę Louis
- Owszem bo to jest straszne to co się teraz dzieje
- Czyli ? - wszedł Liam
- Zayn pamiętasz tą dziewczynę Alex
- No miałem z nią zajęcia
- A wiesz kto to jest ?!
-  Yyy nie... nie wiem
- W co żeście się wpakowali - usiadł na kanapie Niall
- Pamiętasz tą dziewczynę w Caistor ?
- Tą co żeś...no nie gadaj że to ona
- Taa... ale nie będziemy o tym tutaj gadać bo jak ktoś usłyszy to ja i Zayn... chodźmy do krypty
tam nikt nas nie usłyszy

Poszliśmy do krypty, usiedliśmy na ziemi chłopaki patrzyli się na mnie do czasu aż coś powiem
- No to jak to się stało ? -zapytał Liam
- Ja i Zayn byliśmy w Caistor
- Na polowaniu - dodał Zayn
- I spotkaliśmy tam Alex było ciemno, błąkała się po lesie sama więc wykorzystaliśmy moment i się pożywiliśmy
- Wymazaliście jej pamięć mam nadzieję ! - powiedział Louis
- Oczywiście - odpowiedział Zayn
- Lepsze to niż nic...wiecie co pamięta ? - zapytał Niall
- Nie najlepsze to że nic nie pamięta kompletna pustka
- Dziwne...
- Ale mówiłem wam żebyście nie polowali na ludzi tylko na zwierzynę, my umiemy to wy też umiecie !
- Jesteśmy wampirami a wampiry...
- Nie kurwa nie ma że wampiry żywią się ludźmi nie.... ty jest do cholery nauczycielem łowiectwa opamiętaj się chłopie - warknął Liam
- Wiem ! ale nie mogliśmy się powstrzymać... jej zapach krwi był jak...nie wiem jak to opisać
- Silniejsze od narkotyku nie możesz się otrząsnąć wszystkie twoje zmysły wariują - dopowiedział Zayn
- Też to czułem ale jej jakoś pacz nie ugryzłem - warknął Liam
- Jak to ty też ? przecież ty karmisz się zwierzyną nie zwracasz już uwagi na tych... ludzi
- Wiem ale...
- Musimy ją uczyć wyjścia nie mamy ale... musimy się trzymać od niej z daleka
 - Wracajmy już - powiedział Lou który był już zmęczony tą rozmową

Wróciliśmy do biblioteki gdzie siedziała Nancy
- Zayn ! - zawołała Nan
- Słucham - powiedział poirytowany
- Przenoś Alex to niebieskich księżyców
- Nie zrobię tego
- Musisz...ona nie da sobie rady
- Da, uwierz mi ona ma w sobie...
- Nie obchodzi mnie to wiesz co będzie jak Rada się dowie ?!
- Nie dowie
- A skąd ta pewność ?!
- Jak nie powiesz to się nie wyda
- Są uczniowie którzy wiedzą
- Ale się boją więc nie zrobią tego
- Nie bądź taki pewny siebie bo to cię zgubi a teraz pozwólcie że odejdę
- Czekaj - chwyciłem ją za rękę
- Śpieszę się Harry
- Powiedz coś o jej znaku ona nie chcę nam go pokazać ale za to ty go widziałaś
- Zwykły nietoperz w blasku księżyca całkiem ładny - powiedziała niepewnym głosem
Puściłem ją, wiedziałem że kłamie słychać było to w jej głosie, wszyscy staliśmy myśląc co jest z nią nie tak. Dowiem się tego... wcześniej czy później dowiem kim jest  Alex.

~ Alex ~

Mery podała herbatę, postanowiłam nic nie mówić jej o tym małym incydencie
- Jak tam twoje dziąsła
- Nadal bolą ból się z lekka nasilił
- Może idź z tym do Nancy
- Jeszcze nie czuję takiej potrzeby
- Gdzie byłaś w nocy ?
- Jak to gdzie... tutaj
- Przebudziłam się w nocy i cię nie było
- Yhm, byłam się rozejrzeć po okolicy był jakiś hałas i wiesz... poszłam zobaczyć co się stało
- Rozumiem

Przez jakiś czas panowała cisza, musiałam iść na zajęcia biologii oto był ten Liam... moment to był ten chłopak co pytałam go jak trafić do pokoju jeszcze mówiłam do niego bezpośrednio na "TY"  no to pięknie. Usiadłam na krzesełku i wyjęłam książki nagle poczułam na sobie spojrzenie nauczyciela bałam się zareagować ale spojrzałam mu się w oczy i posłałam mu lekki uśmiech przy czym on odpowiedział tym samym.

- Kochani... wiem jak uwielbiacie moje lekcje więc dzisiaj omówimy budowę tkanki
"Tylko nie to" pomyślałam, zamknęłam oczy i spróbowałam się odprężyć ale moje starania szły na nic. Lekcja strasznie mi się dłużyła, modliłam się żeby jak najszybciej zadzwonił dzwonek na przerwę jakoś dzisiaj nie miałam dnia na żadną naukę i na wytężenie umysłu.
- Alex czy ty mnie słuchasz ?
- Oczywiście że tak tylko trochę się zamyśliłam
- Odnośnie czego - oparł się o biurko
- Jak to może wyglądać i takie tam
- Załóżmy że ci wierzę, skup się kochanieńka
- Dobrze, przepraszam

I te wszystkie irytujące spojrzenia na moją osobę, najlepiej bym wyszła i poszła do swojego pokoju nagle znowu poczułam to okropne mrowienie, próbowałam się opanować co szło mi z trudem . Nareszcie zadzwonił dzwonek na przerwę, wybiegłam z sali jak poparzona i potrąciłam chyba z pięciu uczniów. Zamknęłam się w pokoju i poszłam do łazienki to co zobaczyłam było straszne, usta miałam całe spuchnięta o reszcie nie wspominając, wzięłam szklankę lodowatej wody i wypiłam, lecz ból się znacznie pogorszył, postanowiłam że położę się do łóżka i odpocznę.
Po godzinie do pokoju weszła Mery
- Matko święta kto ci wpieprzył ?
- Nikt... to się stało od tego bólu, mam gorączkę czuję jak mnie wszystko pali żyły, dziąsła i całe usta
- Iść po Nancy
- Nie proszę samo przejdzie
- Nie widać by to przeszło, idę po nią
- Dobra  - powiedziałam już zrezygnowana

Mój umysł nie był w stanie funkcjonować nie wiedziałam co robić zachowywałam się jak w jakimś amoku. Wyszłam z budynku i poszłam w stronę miasta, nic nie czułam jedynie o czym myślałam to "jedzenie".

~ Mery ~

- Gdzie ona jest ?! - zapytała prof. Nancy
- Nie wiem no była tutaj
- A co jej się tak właściwie działo
- Miała całe usta spuchnięte i narzeka na ból dziąseł, miała straszną gorączkę mówiła że ją wszystko pali od środka
- To niemożliwe - powiedziała bardziej do siebie niż do mnie - Mery biegnij po profesora Harrego
- Ale...
- Natychmiast !



piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 4

~*~

Poszłam na zajęcia z teatru wszyscy uczniowie skierowali swoje spojrzenia na mnie, stanęłam w drzwiach upewniając się że nie pomyliłam sali lecz mój rozkład pokazywał że dobrze trafiłam.
Weszłam powoli do środka i usiadłam w pierwszej ławce, profesora jeszcze nie było więc wykorzystała, ten czas by rozejrzeć się po sali i zobaczyć uczniów mojej nowej klasy.
- Nowa ? - usłyszałam niski męski głos, spojrzałam na wprost, na podeście stał wysoki brunet.
- T...tak - wyjąkałam po chwili
- Dobrze - odwrócił się na pięcie i z szafki wyjął naszyjnik i mi go zapiął na szyi
- Co to jest ?
- Naszyjnik
- Ale po co mi ?
- On oznacza twoją grupę jesteś w czerwonych księżycach, czemu nosisz jakąś chustę na szyi ?
- Jest mi zimno
- Moment ! dlaczego ona ma od razu czerwony księżyc jak my musimy nadal mieć niebieskie
- Widać po niej potencjał widać w niej siłę Mio
- Ale to nie uczciwe
- Owszem uczciwe i bez dyskusji

Już czułam się niezręcznie jak to możliwe że ledwie weszłam do sali i od razu takie wyróżnienie co on może o mnie wiedzieć ?! Dostałam zestaw książek które miały po czterysta parę stron no cóż podobno od przybytku głowa nie boli, poszłam do pokoju i je odstawiłam za godzinę mam lekcję łowiectwa trochę się boję.
Poszłam z Mery na stołówkę która była wielka i ciemna chyba jak całe to miejsce.
Usiadłyśmy do stołu z czego dołączyły do nas dwie dziewczyny i jeden chłopak.
Jedna z nich to Jay-Jay mulatka o kręconych czarnych włosach, Leila ma jasną karnację i długie rude włosy i Jeremy blondyn o szarych oczach nie był wcale taki zły.

- Hej, możemy się dołączyć ? - zapytała Jay- Jay
- Jasne siadajcie - odpowiedziała Mery - to jest Alex nasza nowa koleżanka
- Słyszałem o tobie - uśmiechnął się Jeremy
- Miałaś już zajęcia ? - zapytała rudowłosa
- Tak moja pierwsza lekcja minęła...teatr... a teraz będę mieć łowiectwo
- Ouu z którym nauczycielem bo jest dwóch
- Nigdy nie zgadniesz - zaśmiała się Mery
- Kogo ma ?
- Stylesa będzie ze mną w grupie
- Ale... to nie zależy od medalionu no nie ?
- Oczywiście bo ty masz niebieski jak ja no nie ?
- Nie mam czerwony księżyc
- COO ??! - krzyknęli hurem
- To samo powiedziała jakaś Mia
- To jest najwyższa grupa wiesz ile trzeba charuwy by na to zapracować ??? - powiedziała Mery
- Yyy... nie do końca...
- Wow dziewczyno przebiłaś tutaj chyba wszystkich - odezwała się Jay
- Nie lubię być jakoś dziwnie wyróżniana
- Ok ale przyznaj jesteś dumna - zaśmiał się blondyn
- Nie wiem co mam o tym myśleć, nie lubię też być jakoś szlachetnie wyróżniana
- Nie wiesz co mówisz ale wiesz nie afiszuj się tym tak
- Nie mam zamiaru

Zadzwonił dzwonek na lekcje, odstawiłam tackę i poszłam na zajęcia, prof. Harry Styles siedział na fotelu jego zielone oczy skierowały się na mnie, poczułam się dziwnie spojrzałam na niego i się lekko uśmiechnęłam, usiadłam na pierwszym lepszym fotelu i starałam się tak na niego nie gapić.
- Widzę że przyszła nowa koleżanka - podszedł do mnie a ja nic się nie odezwałam
- Jak masz na imię ?
- Alex
- Alex... dobrze... mam nadzieję że dowiedziałaś się czegoś o naszych zajęciach
- Mało ale zawsze coś
- Alex... tutaj to jest szkoła przetrwania czasami... tu bywa dla niektórych męczarnia
- Opanowanie głodu chyba nie jest takie ciężkie jak się wydaje
- Alex... powiedz mi czy zdążyłaś poczuć kiedykolwiek rządzę krwi, chęci rozszarpania czyjegoś gardła byle by zaspokoić swoje potrzeby ?
- Jestem tu od wczoraj więc jakoś nie nie miałam okazji - zaśmiałam się
- To jest ból fizyczny jak i psychiczny to będziesz musiała w sobie zwalczyć ale to trudne i najpierw mała teoria na ten temat

Wzięłam głęboki oddech i ciężko odetchnęłam, jego zielone oczy onieśmielały mnie gdy chciałam coś powiedzieć to nie mogłam bo jego spojrzenie było bez żadnego wyrazu, nie wiedziałam czego mam się spodziewać.
On miał coś w sobie dzikiego a zarazem tajemniczego.

Po godzinie wróciłam do pokoju, Mery czekała już z kolacją i zasypała mnie milionami pytań po czym nie wiedziałam na które mam najpierw odpowiedzieć. Wszystko jej opowiedziałam ze szczegółami jak odbywały się lekcje itd.
Nagle zaczęły drętwieć mi dziąsła nie wiedziałam co się dzieje czułam niesamowite mrowienie a zarazem ból, złapałam się za usta i odstawiłam jedzenie

- Co się dzieje ?
- Nie wiem ale czuje ból
- Jak to ?
- Nie wiem
- Tak nagle ?
- Nie od końcówki zajęć
- Dziwne
- Nie ważne idę spać może mi przejdzie
- Może to dobranoc
- Dobranoc - zgasiłam lampkę i poszłam spać


+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Hej, no widzę że coś słabo z komentarzami może jakieś 4+

czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 3

~ * ~ 

Szłam korytarzami i nadal nie mogłam trafić do tego przeklętego pokoju, usiadłam na podłodze i patrzyłam się w kartkę którą otrzymałam.
Gdy już miałam iść dalej zobaczyłam wysokiego szatyna czytającego książkę. 
- Przepraszam - podbiegłam do niego 
- Tak ? - powiedział zamykając książkę 
- Wiesz gdzie jest pokój 203 ? 
- Pójdziesz prosto i w lewo, jesteś nowa ? - uśmiechnął się 
- Tak, błądzę tu już chyba od pół godziny
- To długo, idź i się rozpakuj jutro czekają cię zajęcia 
- Dobrze... mam nadzieję że spotkamy się na zajęciach
- Na pewno - uśmiechnął się 

Po dłuższym czasie znalazłam się nareszcie w pokoju, odłożyłam wszystko i położyłam się na łóżku, z łazienki wyszła brunetka na oko była w moim wieku 

- To ty jesteś Alex ?
- Tak, ty pewnie jesteś Mery 
- Miło  mi cię poznać - podała mi rękę 
- I wzajemnie - uśmiechnęłam się 
-  Masz już swój rozkład zajęć ? 
- Tak 
- Pokaż - wzięła kartkę i zaczęła czytać - Jutro zaczynasz lekcje od teatru z prof. Zaynem... ou...już jutro zaczynasz łowiectwo 
- Yyy co to  ?
- Nauka opanowania głodu, nauka kontrolowania się a lekcje masz z.... o cholera ! 
- Co ?! 
- Z Harrym Stylesem 
- To... dobrze czy źle ? 
- Hmmm zależy jak na to spojrzeć bo w sumie zabójczo przystojny ale naprawdę surowy nauczyciel
- No cóż... będzie na co popatrzeć - zaśmiałam się 
- Jesteśmy razem też go mam ale jeszcze zależy do kogo jutro zostaniesz przydzielona
- Jak to ? 
- Zobaczysz jutro - uśmiechnęłam - Wracając do naszych nauczycieli... ekipa Harrego ogólnie jest zabójczo przystojna tutaj inne wampiry się chowają, Zayn uczy teatru, Liam uczy biologii, Niall socjologii a Louis historii 
- Mam nadzieję że będzie lepiej niż to opisujesz
- Zobaczymy 
- Słuchaj ja muszę iść a ty odpoczywaj i się szykuj na jutro 
- Ok to do zobaczenia 
- Pa - wyszła.

Może nie będzie tak źle na tych zajęciach jak opowiada Mery, wzięłam kartkę do ręki i przyglądałam się jej dokładnie i nadal myślę na co mi się przyda teatr jakoś nigdy nie marzyłam by występować na scenie ale wszystkiego się przekonam w swoim czasie... jak to mówiła mama.